Mąż powiedział mi, że ma inną kobietę. Byłam pewna, że chce odejść ode mnie, ale on miał inne plany

Wróciłam do domu i poszłam wziąć prysznic. Tego dnia Adam powiedział mi, że musimy poważnie porozmawiać:

– Przykro mi, ale poznałem kogoś. Jest młoda, wykształcona i urodzi moje dziecko, a Ty nie byłaś w stanie tego zrobić.

– Chcesz mnie zostawić i odejść?

– Nie, to Ty musisz odejść. Moja nowa partnerka wprowadzi się tu za tydzień – powiedział spokojnie.

– Adam, jak mam wyjechać w tydzień? To niemożliwe. Dzielimy mieszkanie, mamy wspólny biznes. Będziemy musieli wszystko znowu rozdzielić, a gdzie ja wtedy będę mieszkać?

– Biznes należy do mnie, jutro zostaniesz zwolniona. Mieszkanie w dokumentach też jest na mnie, więc nic Cię tu nie trzyma.

Byłam w osłupieniu. Zdałam sobie sprawę, że nie mam gdzie się podziać. Firma była co prawda męża na papierze, ale ja robiłam połowę jego obowiązków. Formalnie nie byłam właścicielką, a jedynie asystentką, ale wszyscy pracownicy traktowali mnie jak szefową.

Zaczęłam od dokumentów. Kiedy Adam spał, udało mi się zabrać dokumenty dotyczące mieszkania, działki i samochodu. Nie spałam w nocy, a rano wszystkie moje rzeczy były już w samochodzie. Poszłam do pracy, ale Adam ostrzegł ochronę, aby mi odmówili dostępu. Na szczęście nie miał dostępu do moich kart, więc miałam pieniądze. Wróciłam do samochodu i zaczęłam szukać dobrego prawnika. Umówiłam się na spotkanie jeszcze tego samego dnia. Opowiedziałam prawnikowi całą sytuację. Przez chwilę milczał, przyglądając się z zainteresowaniem dokumentom.

– Może być Pani spokojna, są duże szanse. Sprawę można łatwo wygrać. Omówimy teraz wszystkie szczegóły.

Chciałam wrócić do domu, ale mąż zmienił zamki, więc musiałam nocować przez kilka tygodni w hotelu. Kosztowało mnie to fortunę, zanim wynajęłam coś swojego.

Proces małżeński i sądowy trwa już od roku, jest bardzo skomplikowany i długi. Musiałam stawić mężowi czoła w sądzie i udowodnić, że zasługuję na coś więcej niż wyrzucenie z mieszkania. Dzięki pomocy swojego prawnika i solidnym dowodom, które zgromadziłam, sąd już częściowo przyznał mi udział w majątku, który wspólnie tworzyliśmy. Jeżeli czytają mnie kobiety, które są w podobnej sytuacji, pamiętajcie by nigdy się nie poddawać i walczyć o to, co Wam się należy.

-->