Chciałam zrobić rodzinie niespodziankę i przyjechałam po kilku latach pracy we Włoszech do domu. Nigdy nie spodziewałam się, że własna rodzina tak mnie oszuka

Po pięciu latach pracy za granicą zrozumiałam, że bardzo tęsknię za rodziną. Niezmiernie ucieszyłam się, gdy odebrałam telefon od mojej najmłodszej córki z informacją, że wychodzi za mąż. Poprosiłam moją szefową o miesiąc urlopu, chcąc zrobić niespodziankę mojej rodzinie. Nie zdawałam sobie sprawy, że to właśnie mnie czeka niespodzianka.

Przez pięć lat pracowałam ciężko we Włoszech, pomagając finansowo swojej rodzinie w kraju. Dzięki wysyłanym przelewom moje córki mogły skończyć szkołę, a mąż kupić samochód i traktor. Wydawało się, że wszystko jest w porządku, ale w rzeczywistości było inaczej.

Po długiej podróży autobusem wróciłam do rodzinnego kraju. Z radością podziwiałam piękno naszego domu, który został wyremontowany z zarobionych przeze mnie pieniędzy. Jednak moje szczęście szybko prysło, gdy otworzyłam bramę i zobaczyłam młodą kobietę w figlarnym szlafroku, która twierdziła, że mieszka w domu z moim mężem.

– Pani do nas? – zapytała ze zdziwieniem.

– Ja tu mieszkam! – odpowiedziałam.

– Ale to jest dom mojego Stasia – odpowiedziała ze zdziwieniem nieznajoma.

W drzwiach pojawił się mój mąż, próbując mi wszystko wyjaśnić, ale było już za późno.

– Grażyna, zaraz wszystko Ci wytłumaczę – zaczął.

Ale ja nie chciałam go już słyszeć.

– W ogóle nie wiedziałam o Twoim istnieniu… Spakuję swoje rzeczy i wyjadę teraz – krzyknęła do mnie na koniec ta kobieta.

Jestem zrozpaczona. Nie mogę znieść myśli, że mój mąż tak okrutnie mnie zdradził.

Nie mając gdzie pójść, postanowiłam odwiedzić moją matkę. Włoska bajka dobiegła końca, a teraz zaczynała się trudna codzienność. Dowiedziałam się, że przez ostatnie półtora roku mój mąż prowadził podwójne życie, a ode mnie oczekiwał jedynie comiesięcznych przelewów.

Zadzwoniłam najpierw do starszej córki. Opowiedziałam jej o swoim powrocie do kraju i o tym, co zastałam w domu. Ku mojemu zdumieniu, córka przyznała, że wiedziała o tym od samego początku. Tłumaczyła mi, że bała się mi powiedzieć, bo obawiała się, że zdecyduję się wrócić do Polski i przestanę wysyłać im pieniądze. Poczułam się jeszcze bardziej zdradzona, tym razem przez własne dziecko.

Później zadzwoniłam do mojej młodszej córki, mając nadzieję, że przynajmniej ona nie wiedziała o tym, co się dzieje. Niestety, okazało się, że obie wiedziały, że ich ojciec ma kochankę, ale milczały, bo chciały utrzymać swój styl życia, który zapewniałam im dzięki mojej pracy za granicą.

Serce mi pękało, słuchając ich wyznań. To była bolesna prawda, z którą musiałam się zmierzyć. Moje własne dzieci, dla których pracowałam tak ciężko, zdecydowały się ukryć przede mną tak ważną informację, aby nie stracić swojego żródła dochodu.

Nawet moja własna matka zaczęła mnie obwiniać za całą sytuację, twierdząc, że to wszystko zaczęło się od mojej decyzji o wyjeździe za granicę i zostawieniu męża. Mówiła, że zawsze tak się kończy, gdy kobieta nie jest przy mężu, bo tam jest jej miejsce. Słuchając tych słów, teraz zastanawiam się, czy rzeczywiście jestem winna całemu temu nieszczęściu.

Dawne koleżanki, z którymi próbowałam się zbliżyć po latach nieobecności, nie miały dla mnie czasu. Tylko jedna z nich odważyła się powiedzieć mi wprost, że sama jestem sobie winna. Czuję się zraniona i osamotniona. Czyżby moje wysiłki, aby pomóc dzieciom i polepszyć ich życie, były błędem?

Zaczęłam rozważać te słowa i zastanawiałam się, czy rzeczywiście powinnam była podjąć inne decyzje. Może powinnam była zostać w kraju, bliżej rodziny, nawet kosztem gorszej sytuacji materialnej? Czy tak naprawdę nie zrozumiałam, co jest najważniejsze w życiu?

Teraz mam pieniądze, duży dom i samochód, na który zarobiłam własnymi rękoma, ale co z tego, skoro w jeden moment straciłam całą rodzinę?

-->