Krótko mówiąc, to historia o mnie i mojej przyjaciółce Kasi. Tak się złożyło, że pół roku temu zostawił ją mąż. Przez całe te pół roku starałam się pomóc przyjaciółce wyjść z tego stanu.
Ale w ostatnim miesiącu jakby nie chciała ze mną rozmawiać. Postanowiłam ją odwiedzić, może coś się stało. Przyjechałam do niej, niechętnie mnie przyjęła na progu mieszkania. Zaprowadziła mnie do salonu z taką miną.
Coś gotowała, postanowiłam jej powiedzieć komplement. -Oj, jak ładnie pachnie. Czekasz na gości? – Ona po prostu wstała i pobiegła do kuchni, mówiąc: “Pali się! Mój kurczak!”
Gdy była w kuchni, zadzwonił do mnie mąż i powiedział, że dzisiaj trochę się zatrzyma w pracy. Nie protestowałam, ostatnio to u niego norma. Nawiasem mówiąc, Kasia od miesiąca nie opowiadała mi o swoim życiu prywatnym, wcześniej chociaż narzekała na samotność. Teraz w ogóle milczy.
Nagle dla mnie i, prawdopodobnie, dla Kasi, zaraz po mojej rozmowie telefonicznej, zadzwonił jej telefon. Leżał obok mnie, jeszcze ekranem do góry. Na ekranie był napis “Jurek”, tak nazywał się też mój mąż. Co ja, odruchowo podniosłam słuchawkę, to był mój mąż. Powiedział: “Kasiu, zaraz będę! Już się wywinąłem w pracy!”. No więc pokazałam im obu.
Przyjaciółka, która przyjaźniła się ze mną od szkoły, spała z moim mężem. Odeszłam od Kasi, nawet nie widziałam sensu iść do domu. Powiedzieć, że byłam zdezorientowana? Oczywiście!
Ale jednocześnie dla mnie było to jakby zdjęcie ciężaru odpowiedzialności z ramion. Teraz tego lenia, który prawie nie pracował i zarabiał grosze, a przy tym żył na moje pieniądze, już nie będę musiała znosić.
No, postanowiłam zobaczyć, jak długo będzie żył z Kasią. W końcu – pół roku, ona go wyrzuciła, a on myślał, że teraz go przyjmę. Odesłałam go, teraz żyję luksusowym życiem.