Po 13 latach małżeństwa mój mąż poszedł do innej kobiety. Porównywałam, w czym ona jest lepsza, i oto co zrozumiałam…

“Ale przecież jesteś o wiele piękniejsza niż ona!” – powiedziała moja przyjaciółka, gdy odważyłam się pokazać jej zdjęcie tej kobiety. – “No, rozumiem, że ona nie jest brzydka, ale ty jesteś o wiele bardziej urocza. A twoje piękne włosy…” To była wigilia Bożego Narodzenia z moimi pięcioma przyjaciółkami, i wreszcie mogłam im opowiedzieć całą historię. Jakbym zdjęła opaskę, a rana zaczęła krwawić na nowo. Mój mąż odszedł do innej po 13 latach małżeństwa.

Ostatnie dwa miesiące naszego związku były pełne podejrzeń i przerażających odkryć. Wśród nich znalazłem korespondencję między nim a nią, gdzie pisał: “Miłość oznacza poświęcanie, a ja poświęcam dla ciebie wszystko”.

Dokładnie to zrobił. Mąż poświęcił nasz ogromny dom, który tak bardzo kochał, wspólne kolacje przy stole, podróże, na które wyjeżdżaliśmy we czwórkę, naszą historię…

Płakałam nad talerzem z makaronem i żądałam jeszcze wina. “Ale przecież jesteś taka piękna!” – słyszałam to nie raz. Szczerze mówiąc, takie słowa czasem mi pomagały, ale piękno jednak było niewystarczające, aby zatrzymać mężczyznę.

Przyjaciółki, które nie wyróżniały się szczególną gospodarnością, chwaliły moje, ich zdaniem, zalety: “Piekłaś i gotowałaś skomplikowane dania… A w domu zawsze czysto u ciebie!” Przyjaciółki z nadwagą chwaliły mnie za to, że po drugich porodach wróciłam do “przedporodowych” dżinsów. Bezdzietni przyjaciele podziwiali, że odważyłam się na dwie ciąże.

Oczywiście, jestem wdzięczna przyjaciołom, że starali się mnie wspierać. Ale teraz rozumiem, że to, co ich zachwycało we mnie, tego nie miały same. To właśnie było dla nich atrakcyjne. Słuchając tych wszystkich pochwał, wciąż pozostawałam sama ze swoim pustkowaniem i bólem wewnętrznym.

Był listopad. W sobotę wysłaliśmy dzieci do babci i w końcu mogliśmy porozmawiać. Miałam nadzieję, że uda nam się wszystko naprawić. Ale on powiedział tak prosto i zimno: “Przez całe życie myślałem, że jesteś odpowiedzią na wszystkie moje pytania. Byłaś wszystkim. Ale z nią zdałem sobie sprawę, że istnieją nowe poziomy, na które z tobą nie wejdę”.

Była pora na obiad, ale zamiast posiłku poszłam do łazienki. Nie mogłam jeść, bo w żołądku było dziwne uczucie. To było mi znane przez te wszystkie miesiące, gdy żyłam z podejrzeniami. Napełniłam wannę gorącą wodą i położyłam się w niej. Wkrótce moja biała skóra zmieniła się w jaskrawo-różową.

Spojrzałam na mój brzuch. Rozstępy, które pojawiły się po narodzeniu dwójki dzieci. Nie był już tak sprężysty jak kiedyś. Może to i jest powód tego wydarzenia. Albo przynajmniej częściowo. Prawdopodobnie jej dwudziestoletni brzuch jest gładki i sprężysty.

Może przyczyna nie leży w moim ciele. Być może źle priorytetowałam i nie uczyniłam go moim numerem jeden? Bardziej prawdopodobne, że nie byłem wystarczająco interesujący w rozmowie i w łóżku. Nie byłam wystarczająco dowcipna. Kiedy wracał z długich podróży służbowych, dom nie był taki przytulny, jak mu się wydawało. Nawet dzieci czasem przeszkadzały mu w odpoczynku. Nie wiedziałam, co doprowadziło nas do tego.

Następne 4 miesiące były okropne. Dzieliliśmy i sprzedawaliśmy dom, wynajmowaliśmy prawników, zmienialiśmy dokumenty, ja wracałam do dziewczęcego nazwiska. Ale to wszystko było niczym w porównaniu z wiadomością, że 5 tygodni po podpisaniu papierów rozwodowych, oni zamieszkali razem i ogłosili zaręczyny.

Co każdy weekend przyjeżdżała z nim i zabierała dzieci. Spędzali razem wieczory i święta. I przez cały ten czas brałam udział w grze o nazwie “Porównaj mnie”. Tylko echem w mojej głowie były próby przyjaciół, aby mnie pocieszyć: “Jesteś piękna. Jesteś dobra. Byłaś dobrą żoną”. Powtarzając te słowa, zdałam sobie sprawę, że nie dają mi one potrzebnej siły. Były niewystarczające.

Któregoś dnia, siedząc z przyjacielem, usłyszałam słowa, których tak bardzo potrzebowałam. Nie miały w sobie ani odrobiny porównań czy oceny. Po prostu powiedział mi, że w związkach “niezależnie od tego, jak postąpił twój partner, to przede wszystkim jego wybór, który w żadnym stopniu cię nie charakteryzuje”.

To stwierdzenie przyszło do mnie w bardzo odpowiednim momencie. Po miesiącach porównań i poszukiwań przyczyny, w końcu mogłam pozwolić sobie na uwolnienie się od winy i wstydu. W tej nocy zasypiałam, obracając w głowie te słowa. Wreszcie zrozumiałam, że ma rację. Decyzja mojego byłego męża nie dotyczyła mnie. Nawet gdybym była idealną żoną przez 100% czasu, rezultat naszego związku byłby taki sam.

Przyjęłam, że nie jestem doskonała. I nie dla tego zostałam stworzona. Zostałam urodzona, aby być prawdziwą. Wrażliwą. Mogę czuć się niezabezpieczoną i prosić o pomoc. Wreszcie zrozumiałam, kim naprawdę jestem, i zaczęłam powoli wychodzić z dołka, w którym ukrywałam się przez te wszystkie miesiące.

Jestem taka sama jak wcześniej, czasem zniechęcona. Tak, mam zły nastrój. Ale nie utknę w tym stanie na długo. Teraz odkryłam w sobie nową stronę. Nie zależę od ocen obcych ludzi. To daje mi siłę do poznawania samej siebie głębiej i poznawania nowych aspektów mojego życia.

-->