Na początku lipca obchodziłam urodziny, a mój syn, Michał, przyjechał z Krakowa w odwiedziny. Zdziwiło mnie, że nic mi nie podarował, co było zupełnie do niego niepodobne. Pomyślałam jednak, że być może Michał ma jakieś problemy finansowe, bo obecne czasy są dla każdego trudne. Ale już następnego dnia syn kazał mi się przygotować, bo chciał mi coś pokazać. Nie wiedziałam, czego mogę oczekiwać, ale wsiadłam do samochodu i razem pojechaliśmy. Wiedziałam, że mam dobre dzieci, ale czegoś takiego się nie spodziewałam.

Jesteśmy z mężem, Krzysztofem, już na emeryturze i mamy dwoje dorosłych dzieci. Nasze życie nigdy nie było łatwe. Poznaliśmy się na trzecim roku studiów, naszym pierwszym domem był internat, gdzie urodził się Michał, nasz najstarszy syn. Później przenosiliśmy się z mieszkania do mieszkania, co z dwojgiem małych dzieci było bardzo trudne. Krzysztof zrezygnował wtedy z pracy i wyjechał za granicę, abyśmy mogli kupić własne mieszkanie. Ja sama z dwójką dzieci i w wynajętych mieszkaniach ledwo wiązałam koniec z końcem. Oszczędzaliśmy na wszystkim, żeby w końcu mieć własny kąt.

Nie poprzestaliśmy na tym. Zdając sobie sprawę, jak trudno jest mieszkać w cudzym mieszkaniu, postanowiliśmy zapewnić naszym dzieciom przynajmniej minimalny własny kąt. Krzysztof przez lata pracował za granicą i udało nam się zebrać pieniądze na jednopokojowe mieszkanie dla Michała. Córce, Katarzynie, podarowaliśmy równą kwotę, kiedy wyszła za mąż.

Dzieci wyjechały do różnych miast: Michał osiadł w Krakowie i z czasem otworzył bardzo dochodową firmę. Katarzyna niestety nie miała tyle szczęścia. Mieszkała z mężem i dziećmi na Podkarpaciu. Mój zięć niestety zmarł, a córka przedwcześnie owdowiała. Po śmierci męża, teściowa wyrzuciła ją z domu. Nalegałem, żeby przyjechała z wnukami do nas. Nasz dom jest mały, ale to o wiele lepsze niż ulica.
A na początku lipca miałam urodziny, mój syn przyjechał z Krakowa. Zdziwiło mnie, że nic mi nie dał, to było zupełnie do niego niepodobne. Nie jestem chciwa, tylko zawsze coś mi przywoził. Pomyślałam, może mój syn ma teraz jakieś kłopoty finansowe, bo takie są czasy, każdemu jest teraz ciężko.

Ale następnego dnia syn kazał mi się przygotować, bo chce mi coś pokazać. Nie wiedziałam, co miał na myśli, ale wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy.
Podjechaliśmy do jakiegoś bardzo pięknego domu.
– Synu, kupiłeś dom? – spytałam.

Michał uśmiechnął się i powiedział: „Mamo, to prezent od mnie dla ciebie i taty. Chcę, żebyście żyli komfortowo. Kasia też będzie mogła tutaj mieszkać z dziećmi, bo miejsca jest wystarczająco dużo dla wszystkich.”

Byłam tak wzruszona, że nie mogłam wydusić słowa. Dom jest ogromny i warty kwoty, której nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić.

Michał zdecydował, że chce w ten sposób podziękować nam za wszystko, co dla niego zrobiliśmy, skoro teraz ma taką możliwość.

-->