Moja dusza jest rozdarta na kawałki. Mój syn rośnie otoczony miłością, a moja córka mieszka w domu dziecka. Ojciec mojej córki nie ma pojęcia o jej istnieniu. Tylko raz się z nim spotkałam, a potem nie wiedziałam, gdzie go szukać. Nigdy więcej się nie spotkaliśmy. Gdy moi rodzice dowiedzieli się, że jestem w ciąży, od razu oznajmili, że mi nie pomogą.
Trzy lata temu zrobiłam największy błąd w moim życiu, za który nadal siebie obwiniam i nie mogę sobie tego wybaczyć.
Miałam dopiero dziewiętnaście lat, kiedy zostałam samotną matką. Moi rodzice dotrzymali słowa; po narodzeniu mojej córeczki ani razu mi nie pomogli i zostawili nas na pastwę losu. Cały rok żyłam jak w koszmarnym śnie, bo zostałam sama z dzieckiem, bez środków do życia. Czułam się bezradną osobą i nieudacznikiem. Gdy moi przyjaciele się bawili i żyli beztroskim życiem, ja byłam przykuta do dziecka.
Pewnego razu poznałam młodego mężczyznę o imieniu Eryk. Był dobry w podrywaniu i doskonale rozumiał, jakie emocje może wywołać jedno jego spojrzenie. Szybko się w nim zakochałam i zaczęłyśmy się spotykać. Wszystko rozwijało się bardzo szybko i zaproponował, że zostanę jego żoną, ale tylko pod jednym warunkiem: „Nie chcę wychowywać cudzych dzieci, twoje dziecko nie jest mi potrzebne”.
Ja, zaślepiona miłością, zgodziłam się na ten straszny warunek. Gdy moja córka miała tylko trzy lata, zrezygnowałam z niej i oddałam ją do domu dziecka. Przeprowadziłam się do Eryka, a potem wzięliśmy ślub.
Po roku urodził nam się syn. Nasz synek niedawno skończył rok i wszystko, o czym teraz marzę, to zabrać moją córkę z domu dziecka. Nie mogę znieść myśli, że syn dostaje całą moją troskę i miłość i żyje w dostatku, a córka żyje w strasznych warunkach w domu dziecka. Kilka razy próbowałam rozmawiać o tym z moim mężem, ale on ciągle powtarza to samo: „Nie chcę wychowywać cudzego dziecka”.
Wygląda na to, że wzięłam ślub, aby być szczęśliwą, ale w rezultacie wyrzuty sumienia zrujnowały moje życie i zaczynam wątpić, czy Eryk to naprawdę mężczyzna, którego potrzebuję. Nie przejmuje się moim stanem emocjonalnym i nie obchodzą go moje zmartwienia. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, jakim egoistą on jest naprawdę.
Nie zamierzam się usprawiedliwiać; doskonale rozumiem, że to ja dokonałam tego wyboru, ale nie jest jeszcze za późno, żeby wszystko naprawić, więc zdecydowałam się złożyć wniosek o rozwód i zabrać moją córkę z domu dziecka.