Po ślubie wprowadziłam się do domu mojego męża, gdzie mieszka również jego matka. Mimo że mąż jest cudowną, opiekuńczą osobą, jego matka stanowi dla mnie prawdziwy problem.
Codziennie mam do czynienia z jej krytyką i narzekaniem. Uważa, że jestem beznadziejną gospodynią, i że nie potrafię zadbać o jej syna w sposób, jaki ona by sobie tego życzyła. Choć staram się to ignorować, moje zdrowie psychiczne zaczyna być na granicy wytrzymałości.
Co gorsza, moja teściowa nie zna granic. Wchodzi do naszej sypialni, kiedy chce, zupełnie ignorując naszą prywatność. Jej zachowanie jest dla mnie nie do zniesienia. Teściowa nie ma męża, mówi, że poza synem nie potrzebuje nikogo innego i to jest dla mnie sygnał, że nie zamierza zmieniać swojego podejścia.
Ostatnio, kiedy zaprosiłam moją młodszą siostrę na kawę, sytuacja osiągnęła punkt krytyczny. Teściowa zareagowała wręcz histerycznie, zarzucając mi, że nie miałam prawa zapraszać nikogo bez jej zgody i nawet zagroziła, że zadzwoni na policję. Moja siostra była tak zszokowana, że od razu wyszła.
A mój mąż? Cicho stoi na boku i nie reaguje. Dlaczego? Ponieważ liczy na wsparcie finansowe od matki na przyszły zakup samochodu i nie chce jej się narazić. To oznacza, że jestem sama w tej trudnej sytuacji.
Kocham mojego męża i nie chcę się z nim rozstawać, ale już nie mam sił na codzienne życie z jego matką. On nie chce się przeprowadzić, ani nawet rozważyć wzięcia kredytu na mieszkanie. Każdego dnia jestem coraz bardziej przygnębiona i moje zdrowie psychiczne jest na krawędzi. Zaczynam rozumieć, że są rzeczy gorsze niż zdrada, które mogą skłonić do rozstania.
Nie tylko dla mojego dobra, ale również dla przyszłości naszej potencjalnej rodziny, muszę podjąć jakieś kroki.
Ale jakie?
To pytanie pozostaje bez odpowiedzi.