Zapytałam syna, dlaczego w wieku 35 lat nie wziął ślubu i nawet nie założył rodziny. Jego odpowiedź skłoniła mnie do refleksji nad życiem

“Mój syn ma teraz 35 lat. Ja mam 65 lat. Urodziłam go późno, jak to wtedy było uważane. Przez długi czas z mężem nie mogliśmy zajść w ciążę. Wtedy zaczęłam się martwić – czy dożyję, aby mieć wnuki. Bo zanim wychowam syna, zapewnię mu edukację, pomogę w życiu, sama się zestarzeję. A mi nie chciało się być starą babcią i nie mieć możliwości biegać z wnukami na placu zabaw, odprowadzać ich do przedszkola, odebrać ze szkoły.

I teraz moje najgorsze obawy się spełniły. Mój syn ma obecnie 35 lat. Nie zamierza się żenić i tym bardziej nie planuje mieć dzieci. Już go prosiłam chociaż o dziecko “na uboczu”. Chociaż w ten sposób stałabym się babcią.

Tak, rozumiem, że moje słowa są egoistyczne i normalne, zdrowe matki nie powinny tak mówić. Ale jeśli ten ból siedzi we mnie, to co mam zrobić?

Dziś znów podeszłam do syna i zadałam mu pytanie: “Czy martwisz się o swoje życie osobiste?”.

Na co syn odpowiedział mi następująco:

“Mamo, mam już 35 lat. Jestem dorosłym chłopakiem. Ale chyba nie aż tak dorosłym, skoro mieszkam z tobą w jednym mieszkaniu. Bo taki mnie wychowałaś. Jestem zależny od ciebie, od twojej opieki.

Czasem zastanawiam się, czy nie jestem żonaty. Ale na tobie! Gotujesz, prasujesz, sprzątasz. Wygodnie mi z tobą. Po co mi ktoś jeszcze potrzebny. Ty mnie nie nauczyłaś samodzielności. I nie mam już ochoty się uczyć, bo tak mi wygodnie żyć.

Dlatego nawet nie wyobrażam sobie – kto jeszcze mógłby się o mnie tak troszczyć? Nikt. Zawsze porównywałem wszystkie swoje dziewczyny do ciebie. I nikt mnie tak nie kochał i nie dbał. Dlatego nie wiem, czy potrzebna mi rodzina. A wnuki… Zaadoptuj sobie psa albo kota. I uspokój się”,

I wtedy zaczęłam zastanawiać się nad swoim życiem. Nad tym, gdzie zrobiłam coś nie tak. Co zrobiłam, że mój syn powiedział mi coś takiego. Przecież chciałam dla niego jak najlepiej. Późne dziecko, upragnione. Wszystko dla niego, wszystko dla niego. Opiekowałam się nim, bałam się, żeby się nie przemęczał.

Zawsze witałam go z pracy, prasowałam mu koszule. A teraz okazuje się, że samą sobie wykopałam dół. Wszystkie moje marzenia rozpłynęły się w jednej chwili. Tak boleśnie i smutno. Teraz nie wiem, co robić. Rozumiem, że nie powinnam było tak postępować. Powinnam była uczynić syna bardziej samodzielnym chłopakiem. Ale już za późno.

-->