Wychowałam dwóch synów. Między nimi jest niewielka różnica wieku – zaledwie trzy lata. Jednak, jak się okazało, są one wychowane zupełnie inaczej. Również ich styl życia jest dość przeciwstawny.
Starszy Piotr zawsze był spokojny i opanowany. Do czasu, gdy nie poznał Magdy. Ta dziewczyna ciągle wiązała go w różne nićmi, wymagała, aby pomagał jej i jej rodzicom w gospodarstwie, urządzała histerie z powodu wszystkiego i niczego… Nie podobała mi się w ogóle – była bardzo przebiegła i przemyślana.
Magda absolutnie nie planowała pracować – zawsze twierdziła, że to mężczyzna powinien zarabiać na chleb, a dla kobiety wystarczy prowadzić dom. Zdarzało się, że Piotrek nawet z gorączką biegł do niej pomagać przy drobiazgach.
Mówiłam cicho o swoim oburzeniu, ale nie mieszkałam w ich sprawy. Wiedziałam, że jak tylko zacznę “kopać”, będzie jeszcze gorzej. Wkrótce Piotrek i Magda pobrali się. Urodziła się im córka, a potem jeszcze syn. Moja synowa rozkwitała z każdym dniem, a syn coraz bardziej pogrążał się w rutynie.
Ciągle gubił się w pracy. A jeśli nie pracował, to rozwiązywał różne problemy domowe. Nie, Magda nie dopuszczała go do swoich obowiązków kobiecych: w domu zawsze było czysto, obiad gotowy, dzieci pod opieką… Ale Irina również nie mieszkała się w sprawy zwykłe dla mężczyzny – Piotrek sam wkręcał żarówki, naprawiał zatkaną umywalkę i wymieniał kran.
Magda zawsze wyglądała doskonale, zdążyła zeszaleć na manicure i pomalować odrosty włosów. Dzieci chodziły na zajęcia pozalekcyjne, były posłuszne i dobrze wychowane. Przy tym sytuacja finansowa rodziny Piotrka poprawiała się z każdym rokiem.
W czasie małżeństwa z Magdą syn dorósł do posady finansowego dyrektora, zmienił trzy miejsca pracy i stał się osobą dość szanowaną. Często wymieniał samochody. Niedawno kupił samochód i żonie, a do mnie nigdy nie przychodził w odwiedziny bez kwiatów i prezentów. Z każdym rokiem coraz bardziej dumiałam ze swojego syna…
Po ślubie starszego syna, młodszy syn Bartek również przedstawił mi swoją dziewczynę. Kasia była bardzo cicha, urocza i znacznie młodsza od Bartka. Bardzo mi się podobała. Myślałam, że można z niej ulepić idealną żonę i matkę.
Ale znów się myliłam. O takich dziewczynach często mówią: “W cichym bagnie diabły się rodzą”. Kasia nie okazywała żadnej troski o mojego syna. Ich związek toczył się według wydeptanej ścieżki: spacer, rozstanie się w swoich mieszkaniach, i tak w kółko. O ślubie nawet nie było mowy…
Po kilku latach młodzi zdecydowali się zamieszkać razem. I tutaj poznałam prawdziwy charakter Kasi. Jako gospodyni była nijaka: w lodówce same gotowce i butelki piwa. W mieszkaniu zawsze było brudno – sprzątali raz w tygodniu. Na uwagi Kasia nie reagowała, udając, że ich nie słyszy…
Budżet Bartka i jego partnerki był podzielony: płacili razem za wynajem mieszkania i produkty spożywcze, a wszystko inne wydawali, gdzie kto chciał. W weekendy Kasi często nie było w domu. Często spędzała czas z przyjaciółmi lub wyjeżdżała w podróż służbową.
Bartek nudził się. Takie życie rodzinne wcale mu nie sprzyjało. Mężczyzna, nie rozumiejąc, kontynuował pracę w jednym i tym samym miejscu, otrzymywał niewielkie wynagrodzenie. Stanowisko menedżera średniego mu wystarczało. Co będzie z nim dalej, nie wiem. Tylko marzę o jednym – aby spotkał godną dziewczynę, która potrafiłaby go rozbawić i aktywować jego męską siłę.
Jak wiele zależy od kobiety! Tam, gdzie ona kieruje, tam idzie mężczyzna. Nie bez powodu mówią: “Mężczyzna jest głową, a żona – jego szyją!”
Szczerze żałuję, że tak przesądnie podchodziłam do Magdy, a teraz cieszę się, że pojawiła się w życiu mojego starszego syna!