Po 35 latach małżeństwa zamieniłem żonę na młodą piękną kobietę, teraz jednak żyję jakby w więzieniu

Trudno mi o tym opowiadać, ale po prostu muszę.

Z moją żoną jesteśmy razem już trzydzieści pięć lat. Mamy dwóch synów i córkę. Każde z dzieci znalazło pracę i drugą połówkę. Uważam, że to zasługa mojej ukochanej żony, która przez wiele lat modliła się za każdego z nas.

Po przejściu na emeryturę zaryzykowaliśmy i zainwestowaliśmy wszystkie oszczędności w biznes. Żona zwracała się do Boga, a On nam pomógł. Pieniądze płynęły strumieniem, nowe znajomości, nowy status społeczny… Do osiągnięcia miliona mi brakowało. Nawet mojej żony okazało się mi mało… Przy mnie stale krążyły młode piękności, a moi znajomi wychodzili z towarzystwem znacznie młodszych towarzyszek.

Wtedy wydawało się, że jestem królem świata. Te nimfy śpiewały piosenki, przy których topniałem. A potem pojawiła się ona (nazwę ją Jessi). Patrzyła tylko na mnie i dawała do zrozumienia, że jest gotowa na wszystko. Straciłem głowę. A piękność postawiła mi warunek – chce za mnie wyjść za mąż.

Moja pierwsza żona była powodem mojej dumy. Była dla mnie ogromnym wsparciem w każdej trudnej sytuacji. To jej zasługa, że nasze dzieci dorastają do wspaniałych ludzi. Nawet nie wiem, jakie słowa znaleźć na moje okropne postępowanie.

Poszedłem do domu Jessi. Jej matka miała ten sam rocznik co moja żona. Zjedliśmy obiad, a potem przyszła teściowa i narzuciła warunki. Dała mi kilka miesięcy na wyjaśnienie sytuacji żonie i oficjalne opuszczenie rodziny. Na kolanach obiecałem Jessi, że zrobię wszystko? Nie pamiętam.

W domu oskarżyłem żonę, niejasno o co. Kłóciliśmy się, wyzywaliśmy, a ja naprawdę czułem do niej nienawiść. Przed całą rodziną wskazałem na jej nadmiar kilogramów i obłudną pobożność. Nawet zdążyłem oskarżyć ją o romans z pastorem.

Najpierw żona się broniła, a potem spokojnie powiedziała: rozumiem, o co chodzi. Odstępuję na bok, żebyś miał wygodniej z tą młodą blondynką, za którą tyle biegałeś.

Moja żona odeszła tego samego dnia. Nie zabrała ze sobą niczego. Dzieci próbowały ją zatrzymać, ale ja także przekonałem je, że moja żona nie jest mi już potrzebna.

I oto jestem z Jessi. Traktowała mnie jak Boga. Ale tylko przez pierwsze kilka tygodni. Podobało mi się, że obok mnie jest taka młoda i piękna dziewczyna. Ale nic więcej. Żyłem jak w piekle.

Jessi okazała się rozwiązła, grubiańska i wulgarna. Nie wstydziła się wydawać dużo pieniędzy, odbierać mnie do gołej nitki. Intymności nie mamy. I zaczęło mi się wydawać, że ma kochanka.

Wstyd mi się przyznać, ale bez żony jest bardzo źle. Nikt się mną nie opiekuje, nie kontroluje mojej diety. Jessi wychowuje dziecko, a ja nie mogę być pewien, czy to moje.

Moje dzieci ze mną już nie rozmawiają. A żona… ona rozkwitła! Nawet boję się jej powiedzieć, jak bardzo się myliłem. Są rzeczy, o których nawet w liście nie powiem…

Nawet gdyby Jessi okazała się idealna, nadszedł czas, aby uznać, że wszystkiemu jest swoje miejsce. Nawet młoda dziewczyna byłaby mi nie do pary.

Gdybym miał możliwość, z pewnością cofnąłbym czas. Cieszę się z tych par, które są razem aż do starości. Wciąż mam nadzieję na przebaczenie żony, ale na razie trzyma odległość.

Zwracam się o pomoc do Boga…

-->