Mąż wyjechał do Londynu, i przez 20 lat ani grosza nie przekazał nam z synem. Teraz pojawił się w naszym życiu, bo potrzebuje pomocy.
Wychowywałam syna sama, co nie było łatwe, bo pracowałam jako nauczycielka przez całe życie, moja pensja była niska, zawsze podejmowałam dodatkową pracę. Żyliśmy z moją mamą, która wtedy bardzo mnie wspierała.
Rozstaliśmy się z mężem, ponieważ chciał opuścić rodzinę, po prostu mu się znudziło wykonywanie swoich obowiązków. Nawet nie poszedł do innej kobiety, po prostu odszedł. Na początku mieszkał u swoich rodziców, a potem wyjechał za granicę, udało mu się wyjechać do Londynu.
Od razu po rozwodzie zapomniał o nas z synem. Przez 20 lat nie przekazał ani grosza. Ale teściowie, jakby czując swoją winę, często zabierali wnuka do siebie na weekendy. Nie sprzeciwiłam się, bo to przecież byli dziadkowie. Finansowo specjalnie nie pomagali, chociaż czasem dawali symboliczną sumę z okazji urodzin.
Syn widział, jak mi ciężko, i obiecał, że gdy dorśnie, kupi mi wszystko, czego pragnę. I rzeczywiście, po ukończeniu uniwersytetu wyjechał za granicę w ramach programu wymiany studenckiej, tam studiował jeszcze przez dwa lata, a potem dostał świetną pracę i został.
Obecnie syn mieszka w Pradze, jest żonaty, ma synka. Okazjonalnie jeżdżę do nich.
Tymczasem miesiąc temu w moim życiu pojawił się były mąż. Znalazł mnie i zaczął mówić, że również ma prawo do tego domu, ponieważ to także jego syn. To niesamowite, że teraz sobie przypomniał, że ma syna.
Nie wiem, co robił przez 20 lat, ale nic nie zarobił, poza tym teraz jest chory i potrzebuje pieniędzy. Potrzebuje także miejsca do mieszkania, bo w mieszkaniu rodziców mieszka jego siostra z rodziną, tam nie ma miejsca, więc postanowił przypomnieć, że ma żonę i syna.
Nie wiem, co robić. Z jednej strony nie chcę mówić o tym synowi, żeby go nie martwić, ale z drugiej strony szkoda mi byłego męża, ludzko chciałoby mu jakoś pomóc.