Mój mąż i ja wychowaliśmy córkę, nie mamy innych dzieci. Nie przypominamy większości rodzin, ponieważ podjęliśmy wspólną decyzję jeszcze przed oficjalnym zatwierdzeniem naszego związku, że całe nasze życie rodzinne będziemy żyć tylko we dwoje. Temat dzieci omówiliśmy wcześniej i zdecydowaliśmy, że całą naszą miłość i uwagę będziemy darować sobie nawzajem.
Kiedy musiałam opiekować się bratankiem, co zdarzało się dość często, sprawiało mi to stres. Nie czułam do niego pokrewnej miłości, a jego dziecięce histerie i krzyki na zawsze odebrały mi ochotę na posiadanie własnych dzieci.
Już na pierwszym spotkaniu ze swoim przyszłym mężem szczerze wyraziłam swoje negatywne uczucia wobec dzieci. Na szczęście on mnie w pełni poparł, ponieważ nasze poglądy na ten temat całkowicie się zgadzały.
Po półtora roku znajomości zdecydowaliśmy się pobrać. Nie zrezygnowaliśmy z naszego planu i zawsze przestrzegaliśmy wszystkich środków, aby nie zajść w ciążę. Ale wyższe siły miały swoje plany, i w końcu jednak zaszłam w ciążę.
Początkowo nie wiedzieliśmy, jak postąpić. Ale wszyscy nasi krewni, zarówno moi, jak i męża, byli zdecydowanie za zachowaniem ciąży. Po narodzeniu córki moje podejście do dzieci uległo radykalnej zmianie. Zdarzyło się to raczej na poziomie podświadomości. Od tego czasu życie zaczęło biec jak burza. Córka dorosła i wyszła za mąż. Nawet nie wyobrażaliśmy sobie, że to może prowadzić do takiego problemu.
Nie wiem, może to wina złego wychowania, a może przyszły mąż ma na nią jakiś wpływ, ale nasza córka poprosiła nas, abyśmy, jako prezent ślubny, kupili jej samochód. Tłumaczyła to tym, że koszty ślubu ponosi sam narzeczony
My, jako zwykli pracownicy, nie mamy pieniędzy na zakup samochodu. Ale ona podniosła wiele argumentów, na przykład, że ślub córki jest raz w życiu, więc musimy znaleźć rozwiązanie tej sytuacji.
W tej chwili spłacamy kredyt za telewizor, a co dopiero mówić o samochodzie? Powiedzieliśmy córce, że nie mamy pieniędzy na taki prezent.
Terroryzowała nas kilka dni, nawet nie próbując zrozumieć. Ostatecznie mąż nie wytrzymał i odpowiedział jej stanowczym odmową. Zaproponował, żeby sama zarobiła na swoje marzenie.
Córka, jak można było się spodziewać, obraziła się i powiedziała, żebyśmy nie przychodzili na jej ślub. Mam nadzieję, że do ważnego dnia emocje opadną, a między nami wszystko się ustabilizuje.
Tymczasem przeglądam stare rodzinne zdjęcia i filmy. Jak szybko rosną nasze dzieci. Były czasy, kiedy byliśmy przeciwnikami dzieci, a po narodzinach córki staliśmy się najszczęśliwszymi rodzicami na ziemi. Wydaje się, że niedawno uczyła się czołgać i mówić swoje pierwsze słowa, ciesząc nas swoimi pierwszymi sukcesami.