Rodzice męża wyrzucili mnie z domu i odseparowali od córek, bo chciałam, by płacił alimenty

Rozwiodłam się z mężem cztery lata temu. Od tego czasu wychowywałam nasze dwie córki – mające obecnie siedem i dziesięć lat – w mieszkaniu jego rodziców. Mój były mąż szybko związał się z inną kobietą i ma z nią dziecko.

Od samego początku odmawiał płacenia alimentów, argumentując to tym, że i tak mieszkam w jego rodzinnym domu. Nawet jego rodzice, którzy na początku byli neutralni, zaczęli go wspierać w tej sprawie, kiedy urodziło się jego trzecie dziecko.

Byłam zmuszona utrzymywać siebie i córki z mojej pensji, dodatkowo pokrywając część kosztów utrzymania domu i zakupów dla całej rodziny. Jak więc miałabym zrezygnować z alimentów?

Niedawno moja teściowa postawiła mi ultimatum – jeśli nie zrezygnuję z alimentów, będę musiała znaleźć inne miejsce do życia. Odmówiłam, w wyniku czego wyrzucili mnie z mieszkania. Udało mi się wynająć pokój w mieszkaniu komunalnym, a moje córki zostały w domu dziadków, ale bez mnie.

Obecnie mieszkamy w różnych miejscach. Córki są bardzo smutne, a ja płaczę każdego dnia. W desperacji, moja młodsza córka poprosiła o szczeniaka by dotrzymał im towarzystwa, dopóki nie wrócę po nie.

Zgodziłam się, ale teraz teściowa zagroziła, że wyrzuci go na ulicę, bo nikt nie chce po nim sprzątać. Sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana, bo mój były mąż zamierza wrócić do domu rodziców, a jego obecna żona zamierza wynająć ich mieszkanie.

Widuję córki tylko rano, gdy idą do szkoły, ale to nie jest rozwiązanie na stałe. Z jednej strony chcę być z nimi, ale z drugiej – wiem, że mają lepsze warunki u dziadków. Coraz częściej zastanawiam się, czy nie powinnam była zrezygnować z tych niewielkich alimentów. Zastanawiam się, co teraz robić, jak pogodzić potrzeby swoje i córek.

Planuję skonsultować się z prawnikiem w sprawie możliwości odzyskania prawa do opieki nad dziećmi i dochodzenia alimentów. Może też warto byłoby poszukać mediacji z rodziną mojego byłego męża?

Cokolwiek by nie mówić, to nadal są dziadkami moich córek i ważną ich częścią życia. Ale jedno jest pewne: nie mogę pozwolić, żeby moje dzieci rosły w atmosferze napięcia i konfliktu. Może nadszedł czas na to, by znaleźć kompromis, który zadowoli wszystkie strony. Ostatecznie, to dobro dzieci powinno być dla nas wszystkich priorytetem.

-->