Po 13 latach życia z żoną postanowiłem się rozwieść. Wyszliśmy za mąż bardzo młodo: ja miałem 22 lata, Maria – 20. W małżeństwie urodziło się dwoje dzieci. Kiedy dzieci były małe, łączyła nas troska o nie. Ale dzieci dorosły i z każdym dniem my z żoną coraz bardziej oddalaliśmy się od siebie.
Uważałem, że nasze relacje się wyczerpały. Pomiędzy nami były tylko nieporozumienia. Ostatnio nie mogliśmy nawet normalnie porozmawiać. Zaczęło mi się wydawać, że to małżeństwo było błędem. Że Maria jako żona nie pasuje do mnie. Że nie mamy nic wspólnego. Jej zachowanie irytowało mnie. Przestało mi się podobać absolutnie wszystko, co robiła.
W pewnym momencie postanowiłem, że musimy się rozstać. Ale rozwód postanowiłem odłożyć. Kolega zaproponował mi półroczną pracę za granicą. Zgodziłem się, postanowiłem – popracuję i jednocześnie się zastanowię. A potem postanowiłem postawić kropkę – rozwieść się. Żona nic nie wiedziała. “Niespodziankę” miałem jej ogłosić po powrocie.
Pół roku przebywałem w obcym kraju. Zetknąłem się z nowymi ludźmi, ich zwyczajami, mentalnością. Zanurzyłem się w nieznaną atmosferę. Absorbowałem wrażenia i gromadziłem nowe doświadczenia.
Tam spotkałem się twarzą w twarz z samotnością, samym sobą, swoimi lękami, zmartwieniami, nadziejami i marzeniami. Późno wieczorem, nie będąc zajętym pracą, rozmyślałem o życiu. Po raz pierwszy byłem sam tak długo. Najpierw rodzina. Potem szkoła i koledzy z klasy. Potem grupa przyjaciół i pierwsza dziewczyna. Koledzy z roku i nowa dziewczyna. Potem żona, dzieci…
Całe życie ktoś był obok mnie. Byłem nierozłączny z innymi ludźmi, dlatego słabo znałem siebie. Samotność dała mi możliwość poznania samego siebie. I czułem się niekomfortowo i niezwykle samotnie. Wtedy postanowiłem znaleźć kogoś. Uzasadniałem to sobie tak: los mojego małżeństwa i tak jest przesądzony. Więc dlaczego nie znaleźć sobie innej kobiety?
Poznałem się, zawiązały się lekkie relacje. Irena, podobnie jak ja, była zarobkująca, ale mieszkała za granicą już 15 lat. Piękna, inteligentna, od razu przyciągnęła moją uwagę. Ale nie na długo.