Mój były maż, Janek, miał pewną słuszność, kiedy nie pozwolił mi wyjechać na zarobek do Niemiec. Pewnie serce mu podpowiadało, że jakbym wyjechała, to byłby koniec naszego małżeństwa. Pewnie by mnie porzucił. Przecież byliśmy razem przez całe życie, żyliśmy jak dwa świetnie zgrane trybiki – przynajmniej tak mi się wydawało. Ale otworzyły mi się oczy. Nigdy nie przypuszczałam, że można żyć, a nie tylko egzystować. Innymi słowy, zamieniłam swojego Janka na Bernarda i wcale tego nie żałuję.
A teraz wszystko po kolei. Wyszłam za mąż niemal od razu po szkole. Lata mijały, a ja wydałam na świat trójkę dzieci. Na początku mieszkaliśmy z moimi rodzicami w trzypokojowym mieszkaniu, a potem mąż odziedziczył po dziadkach niewielkie dwupokojowe mieszkanie, gdzie przeprowadziliśmy się całą naszą piątką. Oczywiście, było bardzo ciasno, ale mąż był taki dumny, że nie mogłam narzekać.
Janek zarabiał niewiele, być może z jednym dzieckiem by wystarczyło, ale u nas było ich troje. Kiedy tylko coś mówiłam, żeby znalazł inną pracę, zawsze mi przypominał, że żyję w jego mieszkaniu i że zrobił już wiele dla rodziny. Ja też, jak tylko się dało, poszłam do pracy, ale czy opiekunka w przedszkolu zarobi wystarczająco na utrzymanie rodziny? Dodatkowo, Janek był niechlujny i zupełnie nie dbał o porządek w mieszkaniu. Nie chodzi mi nawet o sprzątanie tylko o to, że potrafił zrobić wielki bałagan i nie rozumiał, że zrobił coś źle. Na przykład potrafił przejść przez całe mieszkanie w brudnych, zabłoconych butach, bo pilnie musiał coś zabrać z szafki w salonie i nie chciało mu się rozebrać, a kiedy zwracałam mu uwagę, twierdził, że to jego mieszkanie i może robić, co chce. Chyba najbardziej denerwowało mnie jednak to, że musiałam po nim zbierać śmierdzące skarpetki po całym mieszkaniu. Ogólnie życie z Janem nie było łatwe.
Kiedy najmłodszy syn skończył osiemnaście lat, stwierdziłam, że pora coś zmienić, bo to nie jest życie, jakiego chcę. Wtedy wielu moich znajomych wyjeżdżało za granicę na zarobek. Zacząłem prosić Janka czy mogłabym na próbę wyjechać na miesiąc, ale nie chciał mnie wypuścić za żadne skarby. Pewnego dnia sama podjęłam decyzję. Janek miał wtedy zostać dłużej w pracy, dobrze pamiętam ten dzień. Drżały mi ręce, gdy wyjmowałam ubrania z szafy i wrzucałam je do walizki. Rozumiałam, że to moja jedyna szansa poczuć życie inaczej. Pojechałam, choć serce mi pękało. Po prostu wiedziałam, że Janek to nie moje przeznaczenie.
W Niemczech od razu znalazłam pracę, a po roku poznałam Bernarda, który był ode mnie dziesięć lat starszy. Boże, jaki to był mężczyzna… W międzyczasie oczywiście zdążyłam rozwieźć się z mężem, ponieważ podjął taką decyzję po tym, jak wyjechałam mimo jego zakazów. Po miesiącu znajomości z Bernardem, przeprowadziłam się do niego i od tego czasu nie pracowałam ani dnia, ponieważ nie musiałam. Mój nowy partner też ma za sobą pewną przeszłość i nie przeszkadzało mu, że jestem rozwódką. Od początku traktował mnie z szacunkiem i we wszystkim pomaga mi w domu.
Zamieniłam Janka na Bernarda i nigdy nie żałowałam