Mąż ciotki wpadł na genialny pomysł: „Udawaj, że jesteś w ciąży, nikt nie będzie wiedział, że dziecko jest z domu dziecka”.

To zdarzyło się ponad 30 lat temu. Moja ciocia wyszła za mąż za mężczyznę o imieniu Wiktor. Wydawali się być doskonałą parą, tylko że nie mieli dzieci. Nie przejmowali się tym zbytnio, ponieważ cały swój czas poświęcali na podróże i rozrywki.

Ale czas leciał w zawrotnym tempie – zrobiło się smutno i samotnie. Ciotka bardzo przeżywała brak dzieci. Przeszła mnóstwo badań, a lekarze zdiagnozowali u niej bezpłodność. Tak bardzo mieć swoje dziecko, że nie mogła nawet patrzeć na inne rodziny z dziećmi.

Widząc, szczęśliwe, bawiące się dzieci, od razu płakać. Wtedy mąż ciotki zaczął ją namawiać do adopcji i udawania ciąży, żeby plotki w wsi nie krążyły. Zdecydowanie się na taki krok było dla niej trudne, bo prędzej czy później wszystkie tajemnice zawsze wychodzą na jaw. Ale w końcu dała się przekonać mężowi i zaczęli szukać dziecka dla siebie.

Adoptowany syn pochodził z dobrej rodziny, ale jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Inni krewni nie chcieli go przyjąć, więc został wysłany do domu dziecka. Michaś był chorowitym dzieckiem, a kto potrzebuje dodatkowych problemów?

To były lata 90. Nie było pieniędzy. Wiktor był świetnym programistą i dostał propozycję dobrze płatnej pracy w Finlandii. Nie mógł odmówić, ponieważ na rehabilitację syna potrzebne były duże pieniądze. Więc Wiktor wyjechał, a ciocia sama wychowywała i zajmowała się synem.

W pogoni za najmniejszymi sukcesami w jego rozwoju, nie zauważyła, że mąż rzadko przyjeżdża i pisze listy już nie miłosne, ale formalne. Okazało się, że tam spotkał swoją dawną koleżankę z klasy i zaczęli się spotykać. Wiktor po prostu nie chciał walczyć z trudnościami i zdecydował się uciec.

Ciocia została sama z chorym dzieckiem. Było jej ciężko, ale była szczęśliwa. Bardzo wspierał ją lekarz Andrzej. Między nimi była jakaś więź, na pewno nie przyjacielska. Ale kobieta bała się nowego związku po zdradzie męża. Andrzej był dobrym specjalistą i człowiekiem. Wierzył w sukces chłopca i dawał nadzieję jego matce. A chłopiec był bardzo podobny do niego.

Michał zbliżył ich do siebie. Między nimi narodziła się prawdziwa miłość, o jakiej piszą tylko w bajkach. A najciekawsze jest to, że ledwo ciotka i doktor się pobrali, zaszła w ciążę. Okazuje się, że problemy były z kompatybilnością, a nie z bezpłodnością. Starszy syn teraz opiekuje się młodszą siostrzyczką.

Dziewczynka naśladuje zachowanie brata i lubi się z nim bawić. O tym sekrecie wiem tylko ja, ponieważ nikt nawet nie podejrzewa, że Michał jest adoptowanym synem cioci Walentyny: przecież jest kopią Andrzeja.

Jak dobrze, że teraz jest szczęśliwa i ma prawdziwą rodzinę.

-->