Kiedy poinformowałam moją matkę, że wkrótce zostanę żoną, odpowiedziała prosto i bardzo stanowczo: “Nie wychodź za niego, z nim nigdy nie będziesz szczęśliwa”.
Dlaczego mama była przeciwna?
Mama zasypała mnie pytaniami w stylu “a jak będziecie żyć”. I przede wszystkim, na jakie pieniądze? On nic nie zarabia i całe życie będzie siedzieć w jednym miejscu, przynosić do domu grosze, a mi, wydaje się, że całe życie będę musiała żyć na resztkach.
Obawy mamy o swoją córkę były całkowicie uzasadnione. Ale wtedy od razu wzięłam jej słowa na bagnety. Nie chciałam niczego słuchać, uważałam, że najważniejsze, że go bardzo kocham. Ale mama była nieugięta i kontynuowała przekonywanie mnie do swojej racji.
Miłość ma znaczenie tylko na początku związku. Potem, gdy zaczniecie żyć razem, zacznie się zwyczajna codzienność. I choć na początku będziecie się obejmować bez przerwy całą dobę, ale wcześniej czy później trzeba będzie podejść do lodówki i przygotować obiad. A tam co? Makaron i tanie parówki
A kiedy będziecie chcieli się wystroić? Dusza będzie domagać się nowych butów czy futra, a w rzeczywistości będzie co najwyżej nowa koszulka na wyprzedaży z taniego sklepu.
Żaden z tych argumentów mnie nie przekonał. Chciałam być z nim i kropka. Ostatnie pytanie, które zadała mi mama: “Na jakie pieniądze zorganizujecie wesele?” Wtedy zdecydowaliśmy, że po prostu się pobierzemy i pójdziemy do kościoła, bez pięknej sukni, ceremonii i gości.
Mama zrozumiała, że nie ma sensu ze mną dyskutować, i na końcu naszej rozmowy powiedziała, że jestem wolna robić wszystko, co chcę, byle potem nie biegać do niej z płaczem.
Minęły lata
Wbrew radom mamy, wyszłam za mąż za “biedaka”. Wkrótce mieliśmy małą córeczkę. Tak, kłóciliśmy się, ale zawsze szybko się godziliśmy. Oboje pracowaliśmy, wszystkie dochody wnosiły do rodziny. Mama była zaskoczona, ale wystarczało nam na normalne życie.
A potem mój mąż ukończył kursy i zmienił miejsce pracy. Pensja wzrosła, i to znacznie. Ja i moja córka zawsze miałyśmy to, co potrzebne, i ubierałyśmy się w ładne ubrania, i dobrze jadłyśmy. Mama zastanawiała się tylko jedno: “Jak?”
Pewnego razu przyszłam z wizytą do rodziców i mama postanowiła dowiedzieć się, jak nam się udało wyjść z ubóstwa. Zaczęła nazywać tatę nieudacznikiem, od którego nigdy nie było pożytku, i myślała, że pożytku nie będzie też od mojego męża.
I wtedy wszystko stanęło na swoim miejscu. Powiedziałam mamie, że nigdy nie uważałam ani taty, ani męża za nieudacznika. Po prostu tata zawsze był niekochanym mężczyzną, a ja swojego kocham. Mama zamilkła, a ja zrozumiałam, że to właśnie miłość pomaga pokonywać wszelkie trudności.