Zacznijmy od tego, że historię rozpoczęło zwolnienie mojego męża z pracy, z powodu błahostki.
I dobrze, że nie musieliśmy płacić ogromnej kary. Cała ta atmosfera, nerwy, napięcie sprawiły, że z mężem zaczęliśmy się często kłócić. Pomagałam mu także szukać pracy. I postanowił zostać taksówkarzem.
Wtedy były czasy kwarantanny, i wydawało mi się to głupim pomysłem, ponieważ większość ludzi siedziała w domach. Mimo to, jakoś udało mu się zarobić trochę pieniędzy. Ale z czasem zarobki spadły do zera. I doszło do tego, że zarobków wystarczało tylko na benzynę i chleb. Ciągle był w pracy, wracał tylko wcześnie rano, żeby się przespać.
I tak wyszło, że niby ciągle pracował, choć ja tak naprawdę zarobków nie widziałam, a on mówił, że bardzo ciężko pracuje. Wtedy wydawało mi się, że ma inną kobietę… Co innego mogłam pomyśleć w takiej sytuacji?
I wtedy, gdy kolejny raz mu to wszystko wytknęłam, on mi odpalił:
“Zarób chociaż tyle pieniędzy!”
A jak mam zarobić, siedząc na urlopie macierzyńskim z dzieckiem? Próbowałam jakoś pracować. Ale to niemożliwe, trzymając na rękach małe dziecko. I tego dnia pokłóciliśmy się z nim strasznie. I było mi strasznie przykro, że mój mąż zrównał moją pracę do zera.
Co do innej kobiety… jej nie ma. Nocami zajmuje się samochodem i naprawami w garażu ze swoimi przyjaciółmi. To wyczytałam w jego telefonie…