Kiedy moja córka, Marta, rozstała się z mężem, postanowiłam się nie wtrącać, ale po tym, co powiedział mi wnuk, bardzo się zaniepokoiłam i zdecydowałam się więcej nie milczeć.

Marta rozstała się z Tomaszem ponad trzy lata temu. Z ich małżeństwa został mój wnuk, który nazywa się Adam. Zawsze dobrze się rozumieli z Tomaszem, dlatego ta wiadomość bardzo mnie zaskoczyła.

Zapytałam ją, jaki był powód rozstania. Odpowiedziała, że Tomasz zarabiał za mało. Nie zgodziłabym się z tym – mieli swoje mieszkanie, dobrze wyposażone, porządny samochód. Wszystko, czego potrzebowali, mieli, ale nie chciałam dyskutować z córką.

Oczekiwano ode mnie zaakceptowania jej decyzji – i tak zrobiłam. Dziecko zostało z nią. Adaś chodził do przedszkola, a Marta pracowała. Często zostawiała dziecko u mnie, czasami u babci po ojcu, a sama aktywnie starała się odbudować swoje życie osobiste. Rozmawiałam z nią, wyjaśniałam, że teraz jej głównym zadaniem jest opieka nad dzieckiem, żeby mu było dobrze, a dopiero potem powinna myśleć o sobie.

A ona odpowiadała: „Dziecko potrzebuje szczęśliwej mamy, a nie gospodyni, która będzie siedzieć cały dzień w domu. On dobrze się czuje z tobą i drugą babcią, a ja staram się poukładać swoje życie”.

Na szczęście ojciec Adasia często go odwiedzał, zabierał do siebie, spędzał z nim czas. Jest wspaniałym ojcem. Myślałam, że jego entuzjazmu starczy na kilka miesięcy, a potem przestanie się interesować dzieckiem, ale minęły już trzy lata, a on nadal przyjeżdża do mojego wnuka z taką samą miłością i tęsknotą.

Pewnego razu Adam zdradził mi, że mama mieszka z jakimś „panem Michałem” i że ten krzyczał na niego. Powiedziałam Marta, że to nie do przyjęcia, żeby jej kochankowie krzyczeli na dziecko. Wtedy poważnie się pokłóciłyśmy i Marta zażądała, abym nie wtrącała się w jej życie. I tak zrobiłam, chciałam jedynie, by postarała się, aby jej zalotnicy nie mieli nic wspólnego z dzieckiem.

Jeśli Adam przeszkadza jej w budowaniu nowego życia i bieganiu za mężczyznami, po co wytoczyła ciężkie działa w sądzie i doprowadziła do zostawienia dziecka przy niej?

Tomasz chciał zabrać dziecko, u niego Adamowi miałoby być lepiej. I przekonałam się o tym jeszcze po jednym incydencie. Marta zaplanowała wyjazd na morze. Pomyślała, że dobrze, żeby dziecko odpoczęło przed szkołą. Później dowiedziałam się, że wyjeżdża sama, a Adam ma zostać z Tomaszem. „Pewnie Tomasz tak chciał” – pomyślałam i zadzwoniłam do niego.

Okazało się, że Marta zażądała od niego kilka dni wcześniej dużej sumy za wakacje dziecka, a on akurat wtedy nie miał tyle pieniędzy, więc zaproponował, żeby Adaś został z nim na ten czas. Nie bardzo mu wierzyłam, to było nienormalne postępowanie. Zadzwoniłam do córki, a ona potwierdziła słowa Tomasza. „Sama zarobiłam na swoje wakacje.

Przecież go karmię, ubieram, buty kupuję, a on też jest ojcem, niech zapłaci za wakacje. Skoro on nie potrafi zapewnić swojemu synowi rozrywki, niech się nim zajmie przez tydzień”. Nie, wyobrażacie sobie co czuje dziecko, gdy wie, że mama jedzie na wakacje, a on nie, choć mu to obiecała. Nazwać ją wtedy swoją matką to byłaby przesada. Tomasz niedługo złoży pozew do sądu, chce, żeby Adam zamieszkał z nim na stałe. No i dzięki Bogu, bo uważam, że z nim Adasiowi będzie lepiej.

-->