Młoda, 21-letnia dziewczyna wsiadła do nocnego pociągu, który odjeżdżał z Kołobrzegu w kierunku Warszawy. Wybrała ostatni wagon. Chciała mieć spokój, bo następnego dnia miała egzaminy wstępne na uczelni i liczyła, że podczas podróży będzie się uczyć. Po godzinie trzeciej nad ranem dosiedli się do niej dwaj mężczyźni. Zaczął się koszmar… Wyrok zapadł 5 września 2005 roku.
Zamordowali, bo jeden z nich miał urodziny
Był 1 lipca 2004 roku. Ania miała 21 lat. Weszła do pociągu w okolicach godziny 22 w Kołobrzegu. Wcześniej dziewczyna nigdy nie korzystała z nocnych pociągów, lecz rozkład jazdy zawsze był zmieniany w okresie letnim, więc tym razem nie miała wyboru. Ze względu na egzaminy, które miały odbyć się następnego dnia, wybrała ostatni wagon. Chciała mieć spokojną podróż. Potrzebowała czasu, by powtórzyć materiał. Do egzaminu zostało bowiem tylko kilka godzin.
Parę godzin później, po trzeciej w nocy, do wagonu, w którym siedziała niewinna 21-latka, dosiadło się dwóch mężczyzn – 22-letni Artur F. oraz 23-letni Dariusz M. Pierwszy z nich miał tego dnia urodziny, więc chłopaki zdecydowali, że chcą je „uczcić” w specjalny sposób. Wybierali pomiędzy obrabowaniem kogoś, zabiciem, a później piciem do bladego rana. Traf chciał, że znaleźli samotną dziewczynę z tyłu pociągu.
Chłopaki próbowali podstępem podejść Anię. Zagadywali, prosili o rozmienienie pieniędzy. Dziewczyna była jednak nieugięta i w pewnym momencie poczuła się zagrożona, więc zadecydowała o tym, że chciałaby opuścić przedział. Mężczyźni rzucili się na nią. Gdy zaczęła krzyczeć, zatkali jej usta. Potem zasłonili okna, skrępowali dziewczynę, zamknęli drzwi i zakneblowali ofiarę. Bili i dusili ją przez kolejne pięć godzin.
Strach przezwyciężył wolę życia
Około godziny szóstej cała trójka wyszła na dworcu Warszawa Zachodnia i poszła do poczekalni. Najprawdopodobniej strach, który odczuwała Ania, przezwyciężył wolę walki o swoje życie. Nie krzyczała, nie uciekała, grzecznie szła za chłopakami. To były jej ostatnie godziny.
Godzinę później, w okolicach siódmej, mężczyźni zmusili dziewczynę, aby wsiadła z nimi do porannego pociągu pospiesznego do Torunia. Chcieli skorzystać z ostatniego wagonu. Dobrze pamiętali o „finale urodzin”. Pociąg odjechał.
22-letni Artur F. i 23-letni Dariusz M., już podczas jazdy, przekazali 21-latce, że wygląda tak, jakby płakała i kazali jej iść do ubikacji umyć sobie twarz. Artur poszedł do toalety z dziewczyną. Tam wepchnął jej papierowe ręczniki do gardła, a potem działając wspólnie, półprzytomną Anię wyrzucili z pędzącego pociągu
Zmasakrowane ciało Ani leżało blisko torów
W pobliżu torów kolejowych w miejscowości Zduny koło Łowicza znaleziono zmasakrowane ciało kobiety. Lekarz dokonujący sekcji zwłok wyjaśnił, że kobieta jeszcze żyła przed tym, jak została wyrzucona z pociągu. Zmarła w wyniku obrażeń, których doznała na skutek upadku. Jej serce miało bić jeszcze przez trzy minuty.
Policja bardzo szybko zadziałała i ustaliła sprawców morderstwa Ani. Po tygodniu zostali aresztowani. Podczas przesłuchań obaj przyznali się do zbrodni. – Ja pamiętam tylko, że ją okradliśmy, a co było potem, nie pamiętam, bo byłem pod wpływem narkotyków
Wyrok za śmierć dziewczyny
Mężczyźni zostali skazani. 5 września 2005 roku zapadł wyrok. Dariusz M. został skazany na 25 lat więzienia, Artura F. skazano na dożywocie. Sędzia stwierdził, że wina oskarżonych nie budzi żadnych wątpliwości, wynika to zarówno z ich wyjaśnień, jak i zeznań świadków.
. O tym, że wypchnąłem tę dziewczynę z pociągu, powiedział mi Darek – oświadczył Artur F.
Z kolei Dariusz M. przerzucał odpowiedzialność za śmierć Ani na wspólnika. – Artur wypchnął Anię z pociągu. Ja otworzyłem drzwi, ale na początku nie wiedziałem, że on planuje kogoś wyrzucić – powiedział chłopak.