Kiedy wziąłem ślub z Sylwią, moi rodzice podarowali nam dwupokojowe mieszkanie. Nieruchomość jednak przepisali tylko na mnie, jeszcze przed ślubem. Nie chodzi tutaj o moją żonę, a o jej matkę, która nie wzbudziła zaufania ani we mnie, ani w moich rodzicach. Zresztą, żona poparła działanie moich rodziców i nie miała nic przeciwko.
Remont wykonaliśmy już wspólnymi siłami. Teściowa urządzała nam awantury i oburzała się, że przecież skoro moi rodzice dali nam mieszkanie, to powinni je także wyremontować. Najciekawsze jest to, że sama w niczym nam nie pomogła. Po cichu okradała nas także z takich rzeczy jak kafelki czy tapety. Zabrała nam nawet ostatnie wiaderko z farbą!
Kiedy zakończyliśmy prace remontowe, odetchnęliśmy z ulgą, ale teściowa nie zamierzała przestać jątrzyć. Powiedziała wszystkim, że to mieszkanie nie jest prezentem moich rodziców, a jej córka sama je kupiła. Ja za to jestem ” bezczelny i leniwy” oraz przyszedłem na gotowe. Wszyscy krewni ze strony żony głośno o tym plotkowali.
Zaczęli do nas przychodzić bez zaproszenia, a raczej na zaproszenie mojej teściowej. Długo to znosiłem i milczałem, ale w końcu nie wytrzymałem.
To był dzień, kiedy się rozchorowałem i zostałem w domu. Próbowałem zasnąć, ale usłyszałem, jak otwierają się drzwi. Byłem bardzo zaskoczony, ponieważ żona dopiero co poszła do pracy. Wtedy usłyszałem głos teściowej:
– Zosiu, usiądź. Oto mieszkanie mojej Marysi. Wszystko sami tutaj wykończyliśmy, no bo przecież ten mój zięć to nierób!
– Wiesz, mój Sławek od dawna jest zainteresowany Twoją Marysią. Wydaje mi się, że pasowaliby do siebie. Szkoda tylko, że to mieszkanie będzie musiało zostać podzielone przy rozwodzie. Najważniejsze, że jeszcze nie mają dzieci, bo to wszystko by kompletnie nam popsuło – odpowiedziała przyjaciółka mojej teściowej.
– Tak… Współcześni faceci nie mają ani wstydu ani sumienia. Przyjdą na gotowe i jeszcze potem roszczą sobie prawa. A o dzieci się nie martw, na pewno ich nie będą mieli. Poszłam do takiej staruszki, która potrafi rzucić na kogoś czary i powiedziała, że rzuciła taką klątwę, że się rozejdą.
Potem koleżanki poszły do kuchni, wypiły moją kawę i zjadły ciasto, które wczoraj kupiłem. Oczywiście nie podobało mi się to, więc od razu zadzwoniłem do żony. Niestety, nie było sensu rozmawiać z teściową, ponieważ do niej nic nie docierało.
– Kim jest Sławek? – spytałem żonę.
– Syn sąsiadki, kiedyś się przyjaźniliśmy.
– Przyjaźniliście się? A Twoja mama z jakiegoś powodu zdecydowała, że będziecie razem.
– Nie przejmuj się tym. Mama z sąsiadką mają obsesję na punkcie tego tematu. Sławek od roku ukrywa, że ma dziewczynę, ponieważ jego matka nie pozwalała mu się z nikim spotykać.
– Musimy zabrać jej klucze.
– Dobrze kochanie, dzisiaj to zrobię, a Ty odpoczywaj i wracaj do zdrowia!
Od razu poczułem ulgę w sercu. Dzięki Bogu, że moja żona jest taka wyrozumiała.