Nigdy nie miałam konfliktu z moim teściem. Przez 20 lat małżeństwa ani razu się z nim nie pokłóciłam i w sumie to zawsze staraliśmy się znaleźć kompromis.
Sytuacja, o której chcę powiedzieć, miała miejsce w święta Bożego Narodzenia. Miałam już wówczas dwójkę dzieci, ale dowiedziałam się, że jestem w ciąży po raz trzeci. Pojechaliśmy do teścia, bo akurat 25 grudnia miał także urodziny, więc była podwójna, a nawet potrójna okazja żeby się spotkać i przy okazji zamierzałam przekazać mu tę wiadomość.
Ależ się wtedy denerwowałam!
Kiedy do niego przyszliśmy, on sam wszystko zauważył i nie musiałam nawet nic mówić.
Od zawsze byłam zaskoczona jego mądrością życiową i wnikliwością, ale tym razem mnie zaskoczył. Teść był zachwycony, gdy potwierdziłam jego domysły i powiedziałam, że tym razem urodzi się chłopiec.
Tak też się stało. Teść bardzo nam pomagał, kiedy jego wnuk przyszedł na świat. Opiekował się pozostałymi dziećmi i wspierał nas w trudnych chwilach. Czasami wydawało mi się, że teść traktuje mnie lepiej niż moja matka czy własny ojciec.
Mijały lata. Znowu spotkaliśmy wszyscy u teścia na urodzinach. Kupiliśmy mu nową wkrętarkę, ponieważ stara już się psuła.
Posiedzieliśmy razem, zjedliśmy coś i mieliśmy już wracać do domu, kiedy teść nagle poprosił nas, abyśmy jeszcze zostali, bo chce nam powiedzieć coś ważnego.
Zaproponował nam zamianę mieszkań. Powiedział, że jest nam wdzięczny za wnuki, które dają mu tyle radości, więc odda nam swoje dwupokojowe mieszkanie, a sam przeniesie się do naszej kawalerki. Nie wiedziałam, co powiedzieć, bo naprawdę potrzebowaliśmy więcej przestrzeni, ale sami nie śmialibyśmy go o to poprosić. A tutaj nagle teść sam przejął inicjatywę.
Podziwiam tatę męża. Mam nadzieję, że my kiedyś też będziemy tak dobrymi teściami. A Wam jak układają się relacje z partnerami Waszych dzieci?