Jestem ze wsi. Teraz studiuję w stolicy. W wolnych chwilach pracuję. Już dawno się usamodzielniłam, bo moi rodzice dbają tylko o najmłodszą córkę. Mój tata nigdy nie mówił o swoim ojcu. Mój dziadek rozwiódł się z babcią niemal natychmiast po narodzinach ich syna. Dla mnie dziadek to ojczym mojego ojca. Znałam go od dzieciństwa. Po moich narodzinach babcia z mężem kupili dom na wsi i tam się przeprowadzili.
Ja wtedy dostałam swój własny pokój. Tata zrobił mi łóżeczko. Kupił też dużo lalek. Moje szczęśliwe dzieciństwo trwało do czasu, gdy urodziła się moja siostra. Od razu zauważyłam, że rodzice bardziej kochali moją siostrę.
Mówili, że jestem starsza i powinnam pomagać. Nie obraziłam się na siostrę, byłam wdzięczna rodzicom za wychowanie. Bardzo mi to pomogło, ale moja siostra była nieco gorsza. Nasza matka nadal pomagała jej we wszystkim.
Kilka miesięcy temu odebrałem telefon od notariusza i dowiedziałem się, że odziedziczyłem spadek. Mój biologiczny dziadek zostawił mi swoje trzypokojowe mieszkanie w stolicy. Byłam w szoku, moi rodzice jeszcze bardziej. Mój narzeczony przyjechał ze mną, wątpił w to wszystko i myślał, że mogą być problemy. Notariusz szybko sporządził dokumenty. Mieszkanie jest w elitarnej okolicy, dobrze urządzone.
Wszystko tak jak sobie wymarzyłam! Zaczęliśmy już snuć plany.
W domu czekała jednak niespodzianka. Mój tata powiedział, że wspólnie podjęli decyzję, od której nie mogę się odwołać. Kazali mi sprzedać mieszkanie i za te pieniądze kupić dwa mieszkania, z których jedno oddam siostrze. Byłam zszokowana, nawet mnie nie zapytali. Zapomnieli, że za kilka miesięcy wychodzę za mąż. Moja cierpliwość pękła. Powiedziałam wszystko co się w mnie nagromadziło przez lata. W odpowiedzi usłyszałam wiele złych rzeczy. Spakowałam swoje rzeczy i wyjechałam. Nie zamierzałam sprzedawać mieszkania. Choć raz w życiu pomyślałam o sobie. Od tego dnia stałam się wyrzutkiem. Krewni dzwonią i grożą mi.
Czy uważasz, że sprzedaż mieszkania jest konieczna?