Kiedy zdecydowaliśmy się z mężem kupić mieszkanie, pomagali nam tylko moi rodzice. Rata kredytu była coraz wyższa, a my wracaliśmy zmęczeni po pracy i częstych nadgodzinach, a mimo to, rodzina męża gościła u nas niemal w każdym weekend.
W końcu, całkiem niedawno, udało nam się spłacić kredyt i mogliśmy świętować w stu procentach własne mieszkanie. To był dla nas prawdziwy sukces i znaczne odciążenie dla budżetu.
Nasze mieszkanie ma salon z aneksem kuchennym i osobną sypialnię, więc nie jest duże, ale kosztowało nas sporo wysiłku i wyrzeczeń. Jest spełnieniem naszych marzeń. Szwagierka wciąż mieszkała z rodzicami na obrzeżach miasta, więc chętnie nas odwiedzała przy okazji pobytu w centrum, pod byle jakim pretekstem.
Prawdziwy powód zawsze był taki sam – podrzucała nam swoje dziecko, które wychowywała samotnie. Jeszcze w okresie kredytowym, siostrzeniec mojego męża przez pierwsze lata swojego życia bardzo często był pod moją opieką.
Moją szwagierkę niewiele obchodziło to, że wieczorami i w weekendy mamy własne plany, ona zawsze miała coś pilniejszego do załatwienia, a nas nawet nie pytała o zdanie. Moja szwagierka nigdy nie wyszła za mąż, ale patrząc na to, jaka jest z charakteru, nie wiem czy ktoś byłby w stanie z nią wytrzymać.
Kiedy opiekowałam się siostrzeńcem męża, nigdy nie pomyślałam, że jego matka mogłaby wymyśleć coś takiego. Gdy młody miał już około 14 lat, podczas rodzinnego obiadu u teściów, moja szwagierka ogłosiła wszystkim „wspaniałą” nowinę.
Nie konsultując się z nikim, wymyśliła, że Wiktor zamieszka z nami na czas szkoły średniej, bo dostał się do placówki w naszej okolicy. Chłopak miał wracać do matki jedynie na weekendy. Zamarłam. Spojrzałam na męża, by znaleźć w nim oparcie, z nadzieją, że zareaguje i ukróci ten chory plan, ale on nic nie mówił. Podjęłam inicjatywę i wyraziłam swój stanowczy sprzeciw, który nie spodobał się rodzinie męża.
Nawet on ich popierał w tym zwariowanym myśleniu. Jak oni sobie to wyobrażają? Nie wytrzymałam ataków na moją osobę i wyszłam. Na szczęście moi rodzice mieszkali w tym samym mieście i od września przeniosłam się do nich, ponieważ nie miałam zamiaru uczestniczyć w tym cyrku.
Mój mąż pojawił się pod moją pracą po dwóch tygodniach mieszkania z siostrzeńcem. Przeprosił mnie, przyznał mi rację, że to był głupi pomysł, a potem żalił mi się, jak ciężko mieszka się z niewychowanym nastolatkiem. Poprosił mnie, żebym pojechała z nim do rodziców i wsparła go, gdy oznajmi rodzinie, że nie będziemy dłużej gościć Wiktora.
Zgodziłam się, też miałam już dość mieszkania osobno z mężem, chciałam wrócić do własnego mieszkania. Moi teściowie na nas naskoczyli i zaczęli lamentować. Według nich, mamy obowiązek zająć się Wiktorem, a moja szwagierka ma prawo ułożyć sobie życie osobiste.
Nie słuchaliśmy tych nielogicznych argumentów, zostawiliśmy chłopaka z dziadkami i mocno ograniczyliśmy kontakty z rodziną męża. Nie przyjmujemy już niezapowiedzianych wizyt i w końcu zaczęliśmy żyć dla siebie.