Tego dnia czułam się bardzo źle, cały dzień bolała mnie głowa. Nie mogłam zasnąć, choćbym nie wiem jak się starała. Mój mąż pracował jako lekarz i tego dnia miał dyżur.
Wrócił do domu wieczorem. Ale nie sam. Trzymał na rękach małe dziecko. Chłopiec wyglądał na jakieś dwa lata. Był przerażony i płakał.
Myślałam, że mam halucynacje. Ale nie. Zapomniałam ci powiedzieć, że sama miałam urodzić dziewczynkę. Byłam w ciąży. Tego dnia bardzo się martwiłam, byłam przerażona.
Wtedy mój mąż zaczął mi opowiadać, skąd ma tego chłopca. Jego rodzice byli ofiarami wypadku, niestety oboje zginęli. Chłopiec nie miał innych krewnych. Został przewieziony do miejscowego szpitala, a stamtąd miał trafić do domu dziecka. Przez cały dzień płakał. Mój mąż miał złamane serce. Był taki mały, a już stracił oboje rodziców.
Kiedy dowiedziałam się, przez co musiał przejść, gorzko zapłakałam. Dlaczego? Dzieci powinny wzrastać w atmosferze opieki i miłości. Wtedy mój mąż jako pierwszy zaczął mówić:
– Jutro dziecko ma być zabrane do sierocińca w innym regionie. On jest taki bezbronny. Szkoda, że chłopiec musiał przejść przez ten horror. Nie wiem, co powiesz, ale chcę go adoptować.
Natychmiast się zgodziłem. Zanim zdążyliśmy dojść do siebie, poczułam bóle w podbrzuszu. Wezwaliśmy karetkę. Następnego dnia rano urodziłam zdrową dziewczynkę.
Tak więc w ciągu jednego dnia zostaliśmy rodzicami dwojga dzieci. Musimy jeszcze skompletować wszystkie niezbędne dokumenty do adopcji chłopca, ale jestem przekonana, że warto. Czuję, że będę go kochać jak swojego.
Razem z mężem zrobimy wszystko, aby czuł się szczęśliwy. Kiedyś powiemy mu całą prawdę, ale na razie będziemy go chronić i zapewnimy mu szczęśliwe dzieciństwo.
Cieszę się, że oboje podjęliśmy tę decyzję. Jest mi niesamowicie przykro, że już nigdy nie zobaczy swoich prawdziwych rodziców. Ale jestem pewna, że dobrze zaopiekujemy się ich synem…