Mój brat i ja dostaliśmy podobne sumy pieniędzy po naszej babci, a były to spore oszczędności. Zdecydowaliśmy się wydać te pieniądze na różne rzeczy. Ja dołożyłam trochę swoich oszczędności i kupiłam ładne dwupokojowe mieszkanie.
Natomiast Konrad pojechał na wakacje ze swoją dziewczyną, obdarowywał ją drogimi prezentami, wychodzili do drogich restauracji i planowali drogie wesele.
Niestety, jego dziewczyna porzuciła go tuż przed ślubem a teraz Konrad wynajmuje pokój w niezbyt przyjemnym akademiku. Niedawno cała rodzina spotkała się, aby świętować urodziny naszej mamy.
Podczas tego wydarzenia moi rodzice zaczęli ubolewać nad tym, że Konrad mieszka w tak niekomfortowych warunkach. Matka powiedziała z żalem: „Zawsze mi się kręci łza w oku, kiedy o tym myślę.
Żałuję, że twój ojciec i ja nie możemy zabrać cię, synku, do naszego mieszkania, ale nie mamy miejsca.” Siedziałam spokojnie, słysząc to, ale czułam, że kilka par oczu patrzy na mnie oczekująco. Prawie się zakrztusiłam ze zdziwienia, kiedy usłyszałam słowa mojego brata: „Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe?” Na początku nie rozumiałam, o co mu chodzi.
On, jakby w odpowiedzi na moje zdziwienie, powiedział: „Uważam, że to niesprawiedliwe, że ty masz własne mieszkanie, a ja muszę mieszkać w akademiku. Pozwól mi zamieszkać u ciebie.” Mama i tata zgodzili się z nim. Nie wierzyłam w to, co usłyszałam. Zapytałam: „Czy mówisz poważnie?
Konrad, miałeś takie same możliwości, żeby kupić mieszkanie jak ja, ale wydałeś pieniądze na zupełnie inne rzeczy. Czy to moja wina? Nie mam w planach dzielić się moim mieszkaniem, jestem tam szczęśliwa i próbuję ułożyć sobie życie osobiste i nie potrzebuję rozpraszaczy.
Przykro mi, ale nie jestem odpowiedzialna za twoje nierozważne decyzje”. Rodzice bardzo się zdenerwowali, że nie chcę pomóc bratu i oskarżyli mnie o brak serca. Mnie to jednak nie obchodziło, bo uważałam, że w tej sytuacji mam rację.