“Teściowa dała to córce na chrzest. Żeby babcia tak postąpiła? No wstyd”

“Ochrzciliśmy naszą córcię na początku września. Zwlekaliśmy długo z uroczystością, bo nie wszystkim pasowały wskazywane przez nas daty, a zależało nam na tym, żeby wszyscy bliscy się pojawili. Sporo wydaliśmy na tę imprezę, ale dziecko chrzcimy przecież tylko raz w życiu. Liczyliśmy na to, że wszystko nam się zwróci, no bo chrzestni i dziadkowie z założenia dają w prezencie konkretną gotówkę. Ale się przeliczyliśmy i to grubo. Bo owszem, teściowa sypnęła kasą, ale… No właśnie! Jej podejście pozostawia wiele do życzenia”.

To była wyjątkowa uroczystość

Nie chcemy mieć więcej dzieci, więc wszystkie pierwsze razy związane z naszą córką, będą też ostatnimi.

Wiem, że zorganizowaliśmy chrzest jak małe wesele. Ale nie żałujemy, choć trochę się przeliczyliśmy w kwestii wydatków.

Atrakcji było mnóstwo. Jedzenie było przepyszne i było go tak dużo, że na koniec obdzieliliśmy wszystkich gości i jeszcze nam zostało na dobry tydzień, jak nie dwa.

Naprawdę wszystko dopięłam na ostatni guzik, choć mocno nas to po kieszeni uderzyło.

Miało się zwrócić

Jak ktoś idzie na taką bogatą uroczystość, to ma świadomość tego, że i prezent powinien być na bogato.

Chrzestni małej się sprawdzili. Oboje dali jej konkretną sumkę pieniędzy, która oczywiście pokryła część kosztów związanych z organizacją uroczystości.

Liczyliśmy na to, że reszta rodziny postąpi tak samo.

Moja mama zasiliła budżet o 1500 zł i też uważam, że to sporo.

No ale teraz najlepsze. Teściowa postanowiła, że przekaże dla małej z okazji chrztu aż 5000. Pomyślałam sobie, że super, bo nie dość, że za wszytko zapłacimy, to jeszcze coś zostanie. Auto nam się psuje ostatnio, a i jakieś nowe ubrania dla siebie bym może kupiła, bo ostatnio wszystko w małą inwestuję.

dziecko podczas chrztu

Tylko że nie będę mogła

A dlaczego? Bo szanowna pani teściowa uznała,  że ona te pieniądze małej ofiaruje w ramach bonu. Założyła jakieś subkonto i tam przelała kasę. Na konto ma zamiar wpłacać co miesiąc jakieś pieniądze, plus większe kwoty z okazji różnych okazji i dać małej wszystko dopiero w dniu jej osiemnastych urodzin.

No czy ona oszalała? Przecież jest inflacja. Za 18  lat, to te wszystkie pieniądze nie będą już tyle warte.

Dobrze wiedziała, że teraz potrzebujemy kasy, bo się rzuciliśmy na grubą imprezę. Ja to przeboleję. Damy sobie radę finansowo, ale podejścia teściowej to jej nie wybaczę. Zwłaszcza że ona jeszcze przy wszystkich dodała, że chciałaby, żeby te pieniądze faktycznie trafiły do jej wnuczki, a nie poszły na jakieś nasze wymysły.

Wstydu nam przy rodzinie narobiła. Przecież nikt nie musiał wiedzieć, że ich prezenty idą na imprezę. To nasza sprawa. Bo nasze dziecko. I nasza organizacja.

Myślałam, że możemy na nią liczyć. A ona z takim numerem wyskoczyła. Bon! Dla dziecka. No śmieszne. To ja już bym chyba wolała, żeby jej za te 5 tysięcy złotej biżuterii nakupiła. To by przynajmniej nie straciło na wartości.

Już widzę, jak ona teraz na każdą okazję będzie z nowym bonem przychodzić. No gratuluję pomysłu. A córka będzie to sobie chyba oprawiać i wieszać na ścianie. Babcia roku.

-->