“Byłam przekonana, że trafiła mi się teściowa idealna. W najpiękniejszych snach się takie nie pojawiają. Wszyscy zawsze na te swoje teściowe narzekają i ja też się bałam, że trafi mi się taka, z którą kompletnie się nie dogadam, ale my znalazłyśmy wspólny język już od pierwszej chwili. Za każdym razem, gdy tam jechaliśmy, dostawaliśmy domowej roboty przetwory, a ja też coś od siebie zawoziłam, najczęściej jakieś ciasto własnej roboty. Jeździliśmy razem na wakacje, spotykaliśmy się też bez okazji i naprawdę czułam się dosłownie jak jej córka. Jednak dwa lata po ślubie podsłuchałam przypadkiem rozmowę teściowej z jej rodzoną córką. To, co wtedy usłyszałam, sprawiło że się załamałam. Ja naprawdę myślałam, że ona mnie lubi”.
Myślałam, że mam szczęście
Chyba nie ma osoby, która nie znałaby choćby jednego kawału o złej teściowej. Rzadko czyta się o tym, że teściowa jest miła i traktuje partnera swojego dziecka tak, jak należy.
I właśnie dlatego, kiedy ja poznałam swoją teściową, wydawało mi się, że wygrałam życie.
Przyjęła mnie przemiło i od razu złapałyśmy wspólny język. Stałyśmy się prawie nierozłączne.
Teściowa często zapraszała nas do siebie na obiad i te wizyty stały się naszą niedzielną tradycją. Wpadaliśmy do niej również bez powodu i zawsze nas ugościła.
Zdarzało się, że wyjeżdżaliśmy na wspólne wakacje, a kiedy wybierałam suknię ślubną, to ona mi towarzyszyła i mnie wspierała.
Miałam z nią lepszy kontakt niż z mamą
W pewnym momencie teściowa stała mi się bliższa niż własna matka. Zwierzałam jej się ze wszystkiego, a ona zawsze była bardzo wyrozumiała i starała się wraz ze mną szukać wyjścia z każdej, nawet tej najtrudniejszej dla mnie sytuacji.
Nigdy nie potraktowała mnie źle. Ja aż czułam się przez nią wyróżniana, co mocno doceniałam.
Nabrałam pewności, że jestem dla tej kobiety bardzo ważna. Aż do dnia, w którym podsłuchałam przypadkiem jej rozmowę z córką.
Byliśmy u teściowej na grillu
Zaprosiła też swoją córkę z rodziną i ciotkę, którą też bardzo lubię. Ja akurat miałam kobiece dni i nie czułam się najlepiej. Dopiero co wzięłam leki przeciwbólowe i usiadłam na tarasie, czekając aż zaczną działać.
Ale siostra mojego męża biegała z teściową koło nas wszystkich i postanowiłam, że chociaż przyniosę na taras wszystko to, co przygotowały, żeby choć odrobinkę im pomóc.
Gdy zbliżałam się do kuchni, usłyszałam, że panie dyskutują ze sobą na mój temat. Teściowa powiedziała:
Księżniczka siedzi, a my zapierniczamy. Wszystko pod nos jej trzeba podstawić. Jak ja jej nie lubię. No ale przecież muszę udawać dla syna, bo nie chcę, żeby było mu przykro. Miałam nadzieję, że nie weźmie z nią tego ślubu. Przecież ona wcale nie pasuje do naszej rodziny.
W tym momencie wróciłam na taras, bo nie chciałam słuchać dalej. Zrobiło mi się bardzo przykro, jednak nie poruszyłam tego tematu przy stole.
Teściowa pytała, dlaczego jestem taka milcząca, ale ja odparłam tylko, że bardzo boli mnie brzuch i wolałabym wrócić do domu.
Nie wiem, jak mam się teraz zachować, ale ja nie potrafię udawać, w przeciwieństwie do mojej teściowej. Przestanę tam jeździć. Może wtedy ją uszczęśliwię. Choć nie sądzę, żeby mój mąż był z tego zadowolony.
Kasia