“Ostatnio do Trawnik – naszej małej miejscowości pod Lublinem przyjechał wujek z Ameryki. John wyjechał do USA 20 lat temu, gdzie założył własny biznes i zrobił spektakularną karierę. Bardzo cieszyliśmy się, że wujek do nas przyjedzie i liczyliśmy, że przywiezie nam dużo dolarów, co pozwoli nam na to, abyśmy raz na zawsze zmienili naszej życie”.
Wujek z Ameryki
Jan (John) pojechał do Ameryki 20 lat temu. Miał zaoszczędzone 20 tysięcy złotych, które postanowił zainwestować w małą firmę gastronomiczną. Gdy jednak osiągnął sukces, zupełnie o nas zapomniał i się nie odzywał.
Ostatnio jednak do nas zadzwonił i odbył kilkugodzinną rozmowę z rodzicami. W czasie burzliwej dyskusji okazało się, że John zrobił w USA spektakularną karierę, a jego firma bardzo szybko się rozrosła. Wujek pochwalił się, że zarobił prawdziwe kokosy i spełnił wszystkie swoje marzenia, a jednak czegoś mu w życiu zabrakło i zatęsknił za rodzinną miejscowością.
W końcu wyjaśnił jednak, że chciałby wrócić z przytupem i zasugerował, żebyśmy wyprawili huczne przyjęcie na jego cześć, a z pewnością “nie pożałujemy, bo on jest bardzo bogaty”. Rodzice oczywiście natychmiast się zgodzili, licząc, że wujek przywiezie miliony dolarów, za które zmodernizujemy nasze rodzinne gospodarstwo.
Wujek przyjechał po tygodniu, a impreza zorganizowana za wszystkie oszczędności okazała się prawdziwym sukcesem. Najbardziej zaskoczył mnie jednak fakt, że wujek patrzył na to jedzenie z taką rozkoszą i był wciąż nienasycony. Chodzi mi o to, że pochłaniał takie ilości jedzenia, jakby nie jadł od wielu tygodni.
Ubrany też był tak zupełnie normalnie i nie wyglądał, jakby zarabiał miliony, ale z drugiej strony w zasadzie bogaci ludzie bogactwem się nie chwalą…
Wujek nas oszukał
Z wujkiem świetnie nam się gadało i w pewnym momencie zaczął nam opowiadać o swoim spektakularnym sukcesie i o budowaniu marki z dnia na dzień. Jego opowieść brzmiała tak mitycznie i nieprawdopodobnie, a jednak wszyscy w nią uwierzyliśmy. Ja sama przyznałam, że chciałabym kiedyś też mieć taką firmę jak John. Wtedy wujek złożył mi, a w zasadzie nam, bardzo znamienną propozycję.
John wyjaśnił, że zarządzanie tak dużą firmą jest bardzo trudne i może nam ją zostawić, jeśli damy mu 200 tysięcy złotych. Ta kwota wystarczy mu do tego, żeby się utrzymać i żyć na wsi, a ja pojadę do Stanów i będę czerpać zyski z zarządzania firmą, która będzie już moją własnością i połowę miesięcznych zysków będę wysyłała rodzicom, a oni za to zmodernizują gospodarstwo. Byłam troszkę zdziwiona, że wujek chce przepisać na mnie dobrze prosperującą firmę tylko za 200 tysięcy. On jednak wyjaśnił, że tak naprawdę jest nam wdzięczny za dobre przyjęcie i chce dać coś w zamian.
Bardzo szybko spisaliśmy umowę i potwierdziliśmy ją notarialnie i już dzień później byłam właścicielką firmy.
Niestety, wtedy wujek wziął kasę i zniknął. Zaczęliśmy się tym wszystkim interesować i okazało się, że wujek przepisał mi firmę, która obciążona jest wielkimi długami.
Nie mogę w to uwierzyć… Ktoś wie, jak to cofnąć?
Ania