Jestem Olek, a moja żona ma na imię Ania. Zakochaliśmy się w sobie i postanowiliśmy nie zwlekać i dość szybko wziąć ślub. Na początku mieszkaliśmy w wynajmowanym mieszkaniu, ale postanowiliśmy, że będziemy zbierać pieniądze na wkład własny, aby móc zakupić swoje cztery kąty.
Tak też zrobiliśmy, ale mieliśmy problemy z odłożeniem na wkład własny, więc postanowiliśmy zwrócić się do rodziców po pomoc. Moi rodzice dali tyle pieniędzy, ile mogli, a matka Ani, Magdalena, powiedziała, że sprzeda domek letniskowy i da nam pieniądze z tej sprzedaży.
Tak też zrobiła. Kupiliśmy mieszkanie, które sami wyremontowaliśmy z pomocą mojego ojca, który całe życie pracował jako budowlaniec. Kiedy w końcu wykończyliśmy lokum, wprowadziliśmy się do niego i nie mogliśmy się nim nacieszyć. Pewnego dnia zadzwoniła do mnie jednak teściowa i powiedziała, że zaraz u nas będzie. Pomyślałem, że wpadnie w odwiedziny. Niestety, było zupełnie inaczej.
Moja teściowa przyjechała z walizkami i powiedziała, że ona też ma prawo do tego mieszkania, ponieważ sprzedała swój domek i dała nam pieniądze na jego zakup, więc od teraz będzie mieszkać z nami. Stwierdziłem, że no dobrze, może ma rację, może uda się nam jakoś żyć pod jednym dachem, jednak niestety, bardzo się myliłem.
Wracałem do domu po pracy, a tam nie było obiadu, kolacji zresztą też. Nie było żadnego jedzenia! Teściowa wszystko wyjadała. Kiedy próbowałem o tym porozmawiać z teściową i wytłumaczyć jej, że chciałbym po pracy móc coś zjeść, ta krzyczała, że jestem podły, bo ona tyle dla nas zrobiła, a ja żałuję jej nawet jedzenia. Tak było prawie codziennie. Potem zacząłem zauważać, że grzebie w moich rzeczach osobistych. Kiedy jej o tym powiedziałem, w odpowiedzi usłyszałem tylko, że skoro mi to przeszkadza, to na pewno mam coś do ukrycia i zdradzam jej córkę.
Stwierdziła także, że wkrótce się rozejdziemy, a to mieszkanie będzie musiało zostać między mnie a żonę podzielone. Nie mogłem już tego znieść i powiedziałem o tym wszystkim żonie, a ta stwierdziła, żebym jakoś to wytrzymał, że nie mamy jeszcze dzieci, więc póki co przecież możemy tak żyć. Pewnego dnia nie poszedłem do pracy, kupiłem wcześniej zamek do drzwi i zadzwoniłem do ślusarza, aby go wymienił. Poczekałem, aż teściowa wyjdzie z domu i gdy tylko to się stało, spakowałem wszystkie jej rzeczy, wystawiłem je za drzwi i napisałem SMS-a do żony, że jeśli chce ze mną być w związku, to musi wybrać: albo ja, albo matka.
Teściowa weszła na klatkę schodową i kiedy zobaczyła swoje rzeczy na progu, zadzwoniła do córki z awanturą, a potem zaczęła mnie oczerniać, że jestem złym człowiekiem, fatalnym mężem i to mnie powinno tutaj nie być. Nie usłyszałem oczywiście, co żona jej odpowiedziała, ale jej odpowiedź najwyraźniej jej się nie podobała. Żona zadzwoniła do mnie i powiedziała, że mnie kocha i chce ze mną żyć, a jej matka wróci do swojego mieszkania.
Jakiś czas od tamtej pory minął, mamy już córeczkę, a z teściową nie mamy kontaktu. Złożyła nawet pozew do sądu, ponieważ chce rościć sobie prawa do naszego mieszkania. Ania powiedziała jej, że jeśli nie wycofa wniosku, to zerwie z nią już całkowicie kontakt, ale zupełnie jej nie słucha. Moi rodzice widząc, co się dzieje, wzięli pożyczkę w banku i dali nam pieniądze na “spłatę” teściowej, co zresztą zrobiliśmy, wręczając jej te pieniądze przy świadkach.
Żona nie utrzymuje kontaktu z matką. Teściowa nie tak dawno ciężko zachorowała i zadzwoniono do nas nawet ze szpitala, ponieważ lekarz chciał poinformować o jej stanie kogoś z bliskich. Żona jednak odmówiła kontaktu. Mnie trochę jest żal teściowej, ale nie zamierzam się wtrącać. Teściowa zasiała wiatr, a teraz zbiera burzę, jednak najgorsze jest to, że niczego nie zrozumiała, a szkoda.