“Kiedy zaszłam w pierwszą ciążę, miałam zaledwie 15 lat. Już wtedy byłam pewna, że to właśnie z moim chłopakiem chcę spędzić resztę mojego życia. Mieliśmy to szczęście, że nasi rodzice akceptowali nasz związek. Rozmawialiśmy z nimi o tym, że chcemy mieć dzieci najszybciej, jak tylko się da, a oni nawet to pochwalali. Wysłuchali naszych argumentów i stwierdzili, że pomogą nam w opiece nad dzieckiem, żebyśmy my spokojnie mogli skończyć szkołę. Znajomi wtedy się z nas śmiali. Teraz to my śmiejemy się z nich i im współczujemy. Mamy swój powód!”
Urodziłam w wieku 16 lat
Ja wiem, że wiele osób nie pochwaliłoby mojej decyzji, ale ja właśnie tak chciałam. Gdy poznałam mojego partnera szybko upewniłam się, że to właśnie z nim chcę spędzić resztę życia. Nie chcę czytać komentarzy o tym, że byłam niedojrzała i na pewno nasz związek rozpadnie się szybciej niż się rozpoczął. Otóż nie! Aktualnie mam 26 lat, jestem mamą dwóch córek i żoną chłopaka, o którym piszę. Jesteśmy naprawdę szczęśliwi!
Moi rodzice są bardzo wyrozumiali. Rodzice Kacpra również. My od początku byliśmy z nimi szczerzy. Rozmawialiśmy o powiększeniu rodziny po pół roku od naszego poznania, ale zanim zdecydowaliśmy się na dziecko, wypytaliśmy o zdanie przyszłych dziadków.
O dziwo oni od razu stwierdzili, że to nasze życie. Skoro czujemy się na tyle dojrzali emocjonalnie, że jesteśmy w stanie zaopiekować się dzieckiem, to wystarczy tylko podjąć decyzję. Oni natomiast zaoferowali nam wsparcie zarówno przy maluszku, jak i finansowe.
Bo wiedzieliśmy, że początki mogą być trudne.
Urodziłam pierwsze dziecko w wieku 16 lat. Gdy skończyłam 17 lat, na świat przyszła nasza druga córka.
Rok później wzięliśmy ślub
Tuż po moich osiemnastych urodzinach wzięliśmy ślub. Kacper miał już wtedy stałą pracę i zarabiał całkiem nieźle, ale ja zdecydowałam się na studia, bo bardzo chciałam zostać psychologiem, więc wsparcie rodziców wciąż było dla nas nieocenione.
Lata mijały, a dziewczynki rosły.
Początkowo wszyscy nasi znajomi się od nas odwrócili, bo to ani wypić przy dzieciach, ani posłuchać głośno muzyki. Było mi ciężko, bo niektórych uważałam za prawdziwych przyjaciół, ale szybko zrozumiałam, że nie warto nikogo prosić, by został na siłę
Byliśmy szczęśliwi sami ze sobą i tak naprawdę nie potrzebowaliśmy nikogo więcej. Zwłaszcza, że dwie małe dziewczynki w domu plus szkoła i praca i tak zajmowały nam mnóstwo czasu.
Po 10 latach wszytko się zmieniło
Nasze córki mają już 10 i 9 lat. A ja wciąż jestem młodą mamą. Dzięki temu, że urodziłam je tak wcześnie, mam w nich nie tylko ukochane córeczki, ale też wspaniałe przyjaciółki. Mamy ze sobą świetnie relacje i od początku tak było.
Jako tak młoda mama, mimo zmęczenia, sama miałam jeszcze ochotę się bawić i skakać. A później miałam super kompanki do pomocy przy gotowaniu czy innych, domowych obowiązkach.
Teraz zwiedzamy razem świat, a ja spełniam się zawodowo. Dziewczynki mają już swoje pasje i znajomych. A ja bez wyrzutów sumienia mogę robić to, co kocham.
Przyjaciele śmiali się z nas, że daliśmy się zakopać w pieluchach w tak młodym wieku. Teraz to my śmiejemy się z nich. Bo to oni te pieluchy przebierają i są.. uziemieni! Za to my? My dopiero zaczynamy żyć! I to w jakim towarzystwie!
Magda