Ostatnio byłam świadkiem dziwnej sytuacji. Mój mąż i ja nie jesteśmy już nastolatkami i każdy z był już kiedyś w małżeństwie. Każde z nas miało własne mieszkanie i w obu przypadkach były to kawalerki. Postanowiliśmy je sprzedać, wziąć kredyt i kupić trzypokojowe. Chcieliśmy założyć rodzinę, marzyłam o dwójce dzieci. Mieszkania sprzedaliśmy szybko, nowe także kupiliśmy za przyzwoitą kwotę, a teraz przeprowadzaliśmy remont.
W czasie remontu teściowa zaproponowała, abyśmy zamieszkali u niej, bo ona i tak mieszka do połowy października w domku na działce letniskowej, więc nie będziemy sobie przeszkadzać. Zgodziliśmy się, ponieważ i tak dużo pieniędzy szło już na remont, więc nie chcieliśmy wydawać kolejnych na jakieś lokum. Teściowa naprawdę mieszka na działce i czasami tylko przyjeżdżała do miasta na zakupy. Niestety teraz rozpoczął się sezon zbiorów. Teściowa wraca co drugi dzień z torbami do domu, robi przetwory i jest zła, że jej nie pomagamy, nie wozimy tego wszystkiego z domku do domu, przez co ona musi nosić wszystko sama. Próbowałam jej wyjaśnić, że po prostu nie mamy na to czasu. Pracujemy do późnego wieczora, poza tym czasami łapiemy dodatkowe zlecenia, ponieważ potrzebujemy sporo pieniędzy na remont. W weekendy z kolei jeździmy na zakupy, kupujemy coś do mieszkania i robimy inne ważne rzeczy, a potem nie odpoczywamy, ale zwykle pracujemy pomimo tego, że to powinien być dla nas czas wolny. Nie potrzebujemy jej przetworów. Zrobiliśmy dla siebie kilka słoików ogórków i dżem, który lubimy, więc więcej naprawdę nie potrzebujemy.
Teściowa robi te przetwory głównie dla rodziny córki, gdzie chętnie je jedzą, ale sami nie pomogą w ich przygotowywaniu. Jeśli zdarzają się nadwyżki, to teściowa sprzedaje je na rynku zimą.
Niedawno rano, kiedy jechałam do pracy, usłyszałam rozmowę mojego męża ze swoją matką:
– Mamo, zapłaciłem za czynsz i media, zrobiłem dla Ciebie zakupy, kupiłem 25 kg cukru. Jakich chcesz jeszcze pieniądzy?
– No jak to jakich. Dostałeś ostatnio pensję, a matce nie dałeś ani grosza. Tak samo jak pieniędzy za sprzedaży mieszkania, nic z tego nie zobaczyłam! To nie w porządku synku! Dobrze zarabiasz, więc możesz pomóc swojej starej matce.
– Mamo, mamy teraz dużo wydatków i nie mamy na tyle pieniędzy, żeby Ci coś regularnie dawać.
– Wy zawsze nie macie pieniędzy, ale prawda jest taka, że tylko ja ich tak naprawdę nie mam. Kiedyś oddawałeś matce jakąś kwotę z pensji, a od kiedy się ożeniłeś, przestałeś.
– Ale widzisz, jakie teraz mamy wydatki.
– Wydatki, synu, każdy ma.
– Ile potrzebujesz pieniędzy i na co?
– Potrzebuję 5 tysięcy.
– Po co Ci aż tyle?
– Chcę dać je Twojej siostrze.
– Ona to niech lepiej idzie do pracy.
– A ty nie mów, jak powinna żyć. Będziesz miał dzieci, to sam zrozumiesz.
– Mamo, co miesiąc daję Ci pieniądze, a Ty co miesiąc dajesz je Sylwii, więc ona nigdy nie pójdzie do pracy, bo po prostu nie będzie musiała. Nie mam więcej pieniędzy i do końca roku żadnych nie będzie. Powiedz, co chcesz kupić, a ja Ci to kupię, ale pieniędzy już nie dam.
– Daj, synu, no proszę Cię bardzo. Lepiej daj mi, niż swojej żonie. Jej i tak się udało, że złapała Cię na ten ślub.
Weszłam do kuchni i teściowa zamilkła. Panowała grobowa cisza, którą przerwał mąż:
– Któryś z naszych znajomych ma mieszkanie na wynajem, pamiętasz? Trzeba do niego zadzwonić, przeniesiemy się do niego. Mamo, a Sylwii powiedz, że mój portfel jest dla niej zamknięty na zawsze.
– No co Ty, synu! Jaki portfel? Jakie pieniądze? Jakie mieszkanie? Mieszkajcie tutaj ile chcecie dzieciaki, a ja pojadę dziś na działkę, dobrze mi tam.
Wieczorem teściowa wyjechała na działkę i nie było jej przez prawie tydzień. A ja się teraz zastanawiam, czy brat ma obowiązek utrzymywać swoją zamężną i zdrową siostrę, która nie pracuje i nie zamierza, chociaż dzieci już poszły do przedszkola? Co ona próbuje tym udowodnić i na co ma nadzieję? Co Wy na to?