Przez krzyki córki żona nie usłyszała, że wszedłem do pokoju. Wtedy zobaczyłem coś strasznego

Mirek i Luiza nie mogli mieć dziecka, mimo tego, że długo się o nie starali. Byli siedem lat 7 razem i przez ten czas przeszli mnóstwo badań, odwiedzili wielu lekarzy, a na końcu spróbowali metody in vitro, jednak żadna z dwóch prób nie zakończyła się powodzeniem. Luiza nie martwiła się zbytnio, bo dziecko to był pomysł głównie jej męża.

Pewnego dnia Mirek wszedł przypadkowo na stronę internetową pewnej fundacji charytatywnej, która pomagała w adopcji dzieci. Znajdowały się tam zdjęcia dzieci, które szukały nowego domu. Jedna dziewczyna od razu podbiła jego serce – rozbawiona blondynka z oczami zielonymi jak szmaragdy. Oczy miała okrągłe jak migdały, co tylko dodawało jej uroku.

Przekonywanie Luizy zajęło miesiąc. Mężczyzna od kiedy zobaczył zdjęcie dziewczynki po prostu oszalał i wiedział, że to właśnie ona będzie ich córeczką. W końcu namówił żonę, aby pojechali chociaż ją zobaczyć.

Sonia miała wtedy pięć lat. Kiedy dowiedziała się, że ktoś chce ją zobaczyć, jej oczy się rozpromieniły i uśmiechnęła się praktycznie od ucha do ucha. Kiedy szła, para zauważyła, że dziewczynka kuleje. Okazało się, że jej noga jest krótsza od drugiej. Luiza natychmiast zrezygnowała mówiąc, że niepotrzebna im jest kaleka. Mirek jednak obiecał żonie, że kupi jej specjalną protezę i dziewczynka będzie normalnie chodzić, jednocześnie licząc na to, że po jakimś czasie pokocha tę małą tak samo, jak on to zrobił.

Po raz kolejny dała się namówić i zabrali dziewczynkę do siebie. Zaskoczyło ich mocno to, że Sonia tyle się uśmiechała, bo zwykle dzieci w domach dziecka są smutne. Sonia była za to promiennym, dobrym i radosnym dzieckiem, której oczy uśmiechały się nawet wtedy, kiedy było jej smutno. Po trzech miesiącach Mirek zaczął jednak zauważać zmiany w zachowaniu Soni i fakt, że była coraz bardziej smutna i milcząca, a jej dawny blask i dziecięca radość gdzieś odeszły.

Pewnego dnia Mirek jakoś wcześniej wrócił z pracy – chciał zrobić swoim dziewczynom niespodziankę i zabrać je do kawiarni na pyszne ciastko. Przez krzyk córki żona nie usłyszała, jak wszedł do środka. Kiedy mężczyzna zobaczył, co się dzieje, oniemiał – dziewszynka siedziała skulona w kącie, a Luiza stała nad nią z kapciem w ręku i biła ją nim po twarzy dziecka. Po chwili podbiegł do niej, wyrwał jej z dłoni kapcia i zrobił żonie to samo, co ona przed momentem Soni. Była w szoku i nie wiedziała, co się dzieje, a Mirek nie czekając na jej reakcję zabrał córkę do drugiego pokoju, by ją uspokoić. Kiedy z niego wyszedł, zobaczył Luizę wściekłą, opierającą ręcę o biodra. Niewiele myśląc wyrzucił z domu ją i te jej kapcie przez okno.

Po części oczywiście sam jest temu winny, bo oczekiwał od żony zdecydowania się na coś, czego tak naprawdę nie chciała, ale nie ma już co o tym rozmyślać. Para rozstała się ponad dwa lata temu. Luiza jest sama, a Mirek wychowuje Sonię, która obecnie chodzi do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Kocha ojca i nie tęskni za taką matczyną “miłością”, jaką dawała jej Luiza.

-->