Pokazałam córkom drzwi. Mają mężczyzn, więc to oni powinni je utrzymywać!

Ileż to już nasłuchałam się o sobie przez to, co zrobiłam! Ludzie nazywają mnie „obojętną” i „bezduszną. Może nie mam sumienia, bo naprawdę pokazałam córkom drzwi, ale uważam, że powinny żyć ze swoimi mężami, a nie mnie wyzyskiwać. Kiedy mój mąż zostawił mnie samą z dwiema małymi córkami, nie otrzymałam pomocy od nikogo. Robiłam wszystko, żeby Wiktorii i Matyldzie niczego nie zabrakło, ale aby to zrobić, musiałam pracować w kilku miejscach. Kiedy córki skończyły szkołę, Wiktoria poszła na studia na uniwersytet, a Matylda na Akademię Muzyczną. Wtedy musiałam zarobić jeszcze więcej pieniędzy, aby dziedwczyny miały za co się uczyć. Chwytałam się więc wszelkich prac dorywczych i myślałam: „w przyszłości dzieci będą mi za to wdzięczne”.

Niestety wbrew moim oczekiwaniom zupełnie się tak nie stało. Na 4 roku studiów Wiktoria przyjechała ze swoim chłopakiem Maksem i poinformowała mnie, że jest w ciąży. Córka i przyszły zięć mieli zamieszkać u mnie, ale myślałam sobie „ To nic, przecież to tylko tymczasowa sytuacja. Zaoszczędzą trochę pieniędzy na wkład własny, wezmą kredyt na mieszkanie i się wyprowadzą. Niestety minęło 5 lat i nic się nie zmieniło, no chyba, że w moim życiu, bo mieszkanie w tym domu stało się nie do zniesienia. Córki stale się kłócą o to, która ma myć naczynia, gotować lub sprzątać. Kiedy wracam z pracy i pytam je, dlaczego nie robiły nic przez cały dzień, tylko obrzucają się winą nawzajem. Po pracy i tak musiałam wszystko robić sama.

Taki scenariusz powtarzał się prawie codziennie. Wiktoria oskarżała Matyldę, a Matylda Wiktorię, a czasami nawet swojego szwagra Maksa. Musiałam gotować jedzenie z produktów, które wcześniej kupiłam i oczywiście w całości przeze mnie opłaconych. Niestety samej ciężko było mi utrzymać tak liczną rodzinę! Miałam już tylko jeden etat, ponieważ byłam już zbyt bardzo zmęczona, aby pracować na dwóch etatach i chwytać się jeszcze prac dorywczych. Płaciłam za media, kupowałam również inne rzeczy do domu takie jak środki czystości czy chemia, ale potem już nie wytrzymałam i powiedziałam córkom:
– Od teraz będziemy się składać na zakupy razem, bo ja wydaję na Was całą moją pensję!
– No co Ty mamo? – odpowiedziała młodsza córka – Mam tylko stypendium, z czego niby mam się dokładać?

– Nie wiesz, że zbieramy pieniądze na własne mieszkanie? Pomyślałaś o wnuku? – Starsza córka się oburzyła.

Rozmawiałam już z matką Maksa i powiedziałam jej, że on również w ogóle nie pomaga zarówno finansowo, jak i w obowiązkach domowych. Niestety zaczęła mnie pouczać i mówić, że mam przecież dwie córki, więc moim obowiązkiem jest je utrzymywać. Zaproponowałam jej wtedy, żeby zabrała do siebie Maksa, Wiktorię oraz wnuka do siebie, jednak zupełnie nie chciała o tym słuchać mimo tego, że ma dużo miejsca – ich mieszkanie jest aż trzypokojowe! Czarę goryczy przelała jednak dopiero ostatnia sytuacja. Dwa miesiące temu młodsza córka przyprowadziła do domu swojego przyszłego męża Konrada.

Okazało się, że jest w ciąży. Mogłam sobie tylko wyobrazić, w co zamieni się moje mieszkanie, kiedy urodzi się dziecko, bo oczywiście zamierzali mieszkać u nas. Wtedy już nie wytrzymałam i pokazałam obu córkom drzwi. Chcę spokoju i komfortu na starość, a nie wiecznego chaosu w dwupokojowym mieszkaniu, w którym chciałby mieszkać trzy rodziny! Obie córki nie są same, a mają mężczyzn, którzy powinni zapewnić im godne warunki życiowie, a jeśli tego nie potrafią, to po co im tacy mężczyźni?

Teraz jestem najgorszą matką na świecie! Córki obraziły się na mnie, bo wyrzuciłam je z domu. Moi znajomi także chcą, abym czuła się winna. Może faktycznie nie powinnam tego robić. A Wy co byście zrobili na moim miejscu?

-->