Nawet po ślubie nie powiedziałam mężowi, że mam inne mieszkanie, które wynajmuję. O tym, że mam całkiem przyzwoitą kwotę, którą zgromadziłam przez wiele lat, też milczałam.
Kiedy moja córka miała zaledwie trzy lata, mój mąż Waldek i ja rozwiedliśmy się, powodem czego była jego zdrada.
Jednak zarówno Waldek, jak i jego matka, nie zapomnieli o córce i wnuczce. Potem mój były mąż ponownie się ożenił i wyjechał z żoną za granicę. Tam urodził mu się syn. Wraz z nową żoną Waldek zajął się całkiem skutecznie własnym biznesem.
Kiedy córka, Kasia, dorosła, ojciec zaprosił ją do wizyty u siebie. Mojej córce naprawdę się tam spodobało, więc zamieszkała najpierw u ojca a później się usamodzielniła. Teściowa zapisała mieszkanie Kasi, więc po jej śmierci przypadło ono córce. Jednak ponieważ Kasia mieszkała za granicą, pozwoliła mi wynająć to mieszkanie. Moja córka powiedziała, żebym zostawiła sobie pieniądze z wynajmu. Kasia wiele razy mi proponowała, żebym się do niej przeprowadziła ale zawsze jej odmawiałam: po prostu nie chciałam wyjeżdżać z kraju.
Miałam dobrą pracę, a kiedy zaczęłam wynajmować również mieszkanie, miałam wystarczająco dużo pieniędzy. Mogłam nawet odkładać na jakieś większe wydatki.
Poza tym umiałam dobrze gospodarować pieniędzmi, nie wydawałam ich na pierdoły i większość byłam w stanie odłożyć.
Pewnego dnia poznałam mężczyznę. Polubiliśmy się i zaczęliśmy się spotykać. Staszek miał dobrą pracę, w której przyzwoicie zarabiał,jednak nigdy nie miał pieniędzy. Po prostu nie był dobry w oszczędzaniu. Często robił zakupy, ulegał przy tym impulsom i pragnieniom, więc wydawał sporo na głupoty.
Dlatego też nawet po ślubie nie powiedziałam mężowi, że mam inne mieszkanie, które wynajmuję. O tym, że mam całkiem przyzwoitą kwotę, którą zgromadziłam przez wiele lat, też milczałam.
Pewnego dnia przyszedł do nas syn męża i poprosił nas o pieniądze. Postanowił kupić sobie samochód, ale do zakupu brakowało 250 tysięcy. Oczywiście mój mąż nie miał takich pieniędzy. Powiedziałam, że ja też nie.
A miesiąc później zadzwoniła do mnie moja kuzynka. Miała kłopoty: jej córka była bardzo chora, pilnie potrzebowała pieniędzy na operację. Poprosiła mnie o pieniądze i dałam jej odpowiednią kwotę.
Kiedy Stasiek się o tym dowiedział, oburzył się i zaczął na mnie krzyczeć:
– Co to ma znaczyć! Nie dałaś pieniędzy mojemu synowi! A dla twojej kuzynki od razu znalazłaś tak dużą sumę. Teraz jesteśmy jedną rodziną!
Najpierw próbowałam mu coś wytłumaczyć, ale on niczego nie chciał słuchać. Bardzo się na mnie obraził, spakował swoje rzeczy i wyszedł. Po pewnym czasie się rozwiedliśmy. Staszek pomaga spłacić pożyczkę swojemu synowi, który kupił samochód biorąc brakującą kwotę w banku.
Uważam, że to jego prywatna sprawa. Wydaje mi się, że postąpiłam słusznie. To były moje pieniądze i miałam pełne prawo wydać je tak, jak uważałam za stosowne.
A syn Staszka niech sam rozwiąże swoje problemy finansowe.