Wszyscy goście wypatrywali miejsca, gdzie spadły kwiaty, gdy nagle wszyscy uciekli w pośpiechu: jakiś mężczyzna tonął w lodowatej wodzie, a chłopczyk w wieku około 8 lat stał bezradnie obok.
Okazało się, że pod ojcem i synem pękł lód i oboje wpadli do rzeki, ale ostatkiem sił mężczyzna wypchnął dziecko na ląd i kazał mu odejść. Chłopczyk biegł wzdłuż brzegu i wiedział, że nie jest w stanie nic zrobić, bo sam nie miał siły, a nikogo nie było w pobliżu. Kiedy więc niespodziewanie w pobliżu zobaczył młodą parę i gromadę weselników na moście, zaczął desperacko wołać o pomoc.
Goście, mimo bycia w imprezowym nastroju natychmiast zrozumieli, co muszą zrobić i już po kilku minutach ojciec chłopca był w ciepłym samochodzie. Łapiąc oddech uratowany wyjaśnił, że postanowił pospacerować z synem wzdłuż rzeki. Chłopiec nagle się poślizgnął i wpadł na lód, który pod nim pęknął i wpadł do rzeki. Ojciec rzucił się mu na ratunek, ale potem sam już nie miał siły, aby wygrać z lodowatym nurtem rzeki.
Z jednej strony dla młodej pary to były bardzo przerażające chwile, z drugiej strony ich początek życia rodzinnego związał się już na zawsze z uratowaniem komuś życia, a to wspaniały znak! Brawo! Niech Bóg da im długie i szczęśliwe życie rodzinne!