Kobieta aroganckim tonem „poprosiła” o pomoc, żeby wysiąść z autobusu. Odmówiłam — i nie wstydzę się tego w ogóle.

W zeszłym tygodniu postanowiłam pojechać do hipermarketu i kupić tam potrzebne produkty. Mogłam tam dojść na piechotę, ale pogoda była brzydka. Dlatego pojechałam autobusem.

O godz. 10 rano, a w autobusie było bardzo dużo ludzi w wieku emerytalnym, głównie kobiety. Dokąd one wszystkie jadą? Niby takie schorowane, a ciągle targają te siaty z zakupami i myślą, że wszystko im się należy. I chcesz tego czy nie — musisz pomagać. Ostatnio spotkałam wiele opryskliwych starszych kobiet. Zawsze milczałam, ale tym razem nie mogłam.

Na przystanku otworzyły się drzwi i jakaś babcia groźnym tonem poprosiła mnie o pomoc, żeby pomóc jej wstać i wynieść jej torby z autobusu. Jej ton mnie oburzył. „Czego stoisz i patrzysz? Nie widzisz, że trzeba pomóc?”. Milczałam, a ona kontynuowała: „Czemu taki głupi wyraz twarzy robisz, Głucha jesteś? Podaj rękę!”. Odwróciłam wzrok od niej. Po sekundzie podbiegła inna kobieta, krzycząc na mnie: „Tak ciężko pomóc? Jak Ci nie wstyd. Kobieta nie może wsiąść, a ty się stoisz i się gapisz’”.A dlaczego mam się wstydzić? Stoję, nikomu nie przeszkadzam, a mnie próbują jeszcze zawstydzić za to, że nie chcę pomóc. A czy ktoś zastanowił się, dlaczego nie pomagam?

Mam chory kręgosłup, nie mogę nic ciężkiego podnosić. Nawet torba na zakupy jest na kółkach, żeby nie nosić w rękach. Dlaczego przez jakąś chamską kobietę mam potem chodzić po lekarzach? Nic jej nie jestem winna. Gdyby grzecznie poprosiła mnie, starałabym się pomóc.

Szczerze mówiąc, wcale mi nie wstyd, że tak postąpiłam. A swoją drogą, żaden mężczyzna również nie okazał chęci pomocy.
A wy jak sądzicie, czy postąpiłam słusznie, czy nie?

-->