Gdy wieść o babci i spadku się rozeszła, prawie wszyscy krewni i przyjaciele zaczęli do mnie dzwonić.

Udało mi się skończyć wszystkie szkoły oraz studia z wyróżnieniem, co umożliwiło mi znalezienie i podjęcie świetnej pracy zgodnej z moim wykształceniem. Moja pensja jest dobra, więc nie mogę narzekać. Odkąd podjęłam pierwszą pracę, skupiałam się na tym, by odkładać i oszczędzać jak najwięcej pieniędzy, bo już jako nastolatka marzyłam o własnym mieszkaniu. Na początku zamieszkałam na starej dzielnicy, w jednopokojowym mieszkaniu wołającym o remont. Kilkanaście miesięcy minęło, nim uzbierałam na bardziej komfortowe lokum. Zawsze planuję swoją przyszłość z wyprzedzeniem i tym razem również tak było. Wreszcie postanowiłam wziąć kredyt i kupiłam działkę, na której wybudowałam niewielki dom.

Kilka tygodni temu usłyszałam coś, czego nie spodziewałam się usłyszeć. Moja prababcia zmarła, bardzo zasmuciła mnie ta wiadomość. Później przekazano mi kolejną informację. Prababcia zapisała na mnie ogromny majątek. Wielka, luksusowa posiadłość, hektary ziemi i wszystkie inne kosztowności.

Tak wielki dom nie był mi potrzebny, więc od razu zdecydowałam się wystawić go na sprzedaż. Ziemia wraz z posiadłością prababci znajdowała się na wsi na Podkarpaciu. Pieniądze wystarczyły mi na opłacenie części hipoteki. Pozwoliłam sobie również na dobudowanie małego, drewnianego tarasu przed domem.

W końcu budowa na działce dobiegła końca i mogłam zacząć się urządzać. Gdy wieść o babci i spadku się rozeszła prawie wszyscy krewni i przyjaciele zaczęli do mnie dzwonić. Niektórzy po prostu pogratulowali mi przeprowadzki, cześć z nich od razu nalegała na to, by jak najszybciej mnie odwiedzić. Zaczęli mnie bardzo irytować, dom nie był jeszcze dokładnie posprzątany, a poza tym chciałam się nim nacieszyć i mieć czas na zaaklimatyzowanie się. Nie miałam ochoty na gości, zbyt wiele było jeszcze do zrobienia.

Najbardziej natrętnie i nieustępliwie próbował skontaktować się ze mną mój brat, od czasu pogrzebu prababci niemalże codziennie do mnie dzwonił. Od razu wydało mi się to podejrzane.

Po kilku dniach pojawił się u mnie razem z córką i na dzień dobry oznajmił, że jego córka musi zatrzymać się u mnie na 8 tygodni. Nie byłam zachwycona tym pomysłem, moje relacje z bratem ograniczały się zawsze tylko do obowiązkowych spotkań rodzinnych, nigdy nie byliśmy szczególnie blisko, brat był zawsze bardzo interesowny i niepoukładany, a mnie to denerwowało.

Tym razem liczył na to, że zgodzę się przyjąć do siebie jego córkę na dwa miesiące w zamian za „dziękuję„, bo razem z żoną postanowili wyjechać za granicę, by szybko zarobić większe pieniądze. Od jednej z naszych kuzynek dowiedziałam się prawdy o ich sytuacji, brat przegrał wszystkie oszczędności w karty. Postanowiłam mu odpowiedzieć w ten sposób:

-Oczywiście, może nawet dzisiaj się wprowadzić. Razem będzie nam łatwiej, podzielimy rachunki za prąd, wodę oraz inne media. Za Internet też płacę więcej, żeby był dobry zasięg, czasami tu o niego ciężko, muszę spłacać również kredyt, za który to wybudowałam. Mam nadzieję, że Sandra lubi spokój i ciszę, to najcichsza okolica, jaką widziała Żadnych dyskotek i głośnych sąsiadów, idealne warunki do nauki. A co do szkoły, musisz kupić jej bilet miesięczny, ja niestety nie będę mogła jej wozić, do pracy jeżdżę w przeciwnym kierunku. Oczekuje również, aby sprzątała po sobie, wiesz, że lubię mieć wszystko na swoim miejscu.

Córka brata, słysząc moje słowa aż pobladła. Dla niej niewyobrażalne było życie na własny rachunek, w dodatku za miastem. Z kolei na jego twarzy namalowała się złość. Liczył na to, że będę utrzymywać bratanicę podczas trwania ich wyjazdu.

Nagle stwierdził, że zapomniał załatwić ważną sprawę, więc muszą się spieszyć, po czym szybko wsiedli do auta i odjechali. Nazajutrz otrzymałam wiadomość od szwagierki, że bardzo się na mnie zawiodła i jest jej przykro oraz że przeze mnie stracili szansę na świetną pracę za granicą. Ja jednak nie zamierzałam nic odpowiadać, to wcale nie była moja wina.

Nigdy nie dostałam pomocy od mojego brata, a on nigdy nie doceniał mojej. Od tamtej sytuacji nie dzwoni, a ja czułam się dobrze z tym że nie pozwoliłam dać się wykorzystać.

-->