Teściowa wyrzuciła mnie, bo była pewna, że ​​jej wnuk nie jest jej wnukiem. Teraz gorzko tego żałuje

Przeżyłam coś takiego, czego nikt by się nie spodziewał. Wyobraźcie sobie, że moja teściowa Zofia, wyrzuciła mnie z domu, oskarżając, że mój syn Tomek, nie jest jej wnukiem. A wszystko zaczęło się tak niewinnie.

Mój mąż, Wojtek, od zawsze był pod pantoflem swojej matki. Zawsze Zofia decydowała za niego co zjeść, co ubrać, a nawet z kim się ożenić. Mimo to myślałam, że nasze małżeństwo będzie inne, że będziemy mogli żyć według własnych zasad. Ale niestety, szybko okazało się, że teściowa nie zamierza nas zostawić w spokoju.

Pamiętam jak dzisiaj te ciągłe uwagi: „Dlaczego obiad nie jest gotowy?”, „Dlaczego nie uprasowałaś Wojtkowi koszuli?”. Ale najgorsze miało dopiero nadejść. Kiedy urodziłam Tomka, Zofia zaczęła snuć teorie spiskowe, że to nie jest jej wnuk, że Wojtek nie jest ojcem. Kolor włosów jej się nie zgadzał, bo Wojtek był blondynem, a nasz syn miał włosy ciemniejsze po mnie. Nie mogłam uwierzyć własnym uszom! Próbowałam się bronić, tłumaczyć, ale ona była nieugięta.

Wojtek, jak to Wojtek, nie stanął w mojej obronie. Patrzył tylko, jak jego matka mnie poniża, a ja… Ja czułam się coraz bardziej samotna i bezradna. W końcu nie wytrzymałam. Zebrałam nasze rzeczy i wraz z Tomkiem wyjechałam do moich rodziców. Parę miesięcy później złożyłam wniosek o rozwód.

Myślałam, że to będzie koniec naszych problemów, ale los miał dla mnie jeszcze jedną niespodziankę. Wojtek poznał inną kobietę i tak mu zamieszała w głowie, że spakował walizki i wyjechał od matki. Podobno nie miała z nim żadnego kontaktu, żadnego znaku życia. Zofia, która kiedyś była taka pewna siebie, teraz została sama, ze złamanym sercem i poczuciem winy.

Minęły lata. Ja ułożyłam sobie życie na nowo. Tomek rósł na zdrowego, wesołego chłopca, a ja odnalazłam szczęście u boku innego mężczyzny, który kochał mnie i mojego syna.

Pewnego dnia spotkałam Zofię. Była tylko cieniem samej siebie, a jej oczy były pełne łez.

– Irenko, proszę, wybacz mi. Zniszczyłam Twoje życie, a także swoje. Nic dobrego mnie już nie czeka – powiedziała.

I wiecie co? Poczułam tylko litość. Tak, zdecydowałam pozwolić jej od czasu do czasu widywać się z Tomkiem. Ale nie wybaczę jej całkowicie. To, co zrobiła, zostawiło zbyt głęboką ranę w moim sercu. A Wojtek? Chciałabym, żeby zobaczył, jak wspaniale wyrósł jego syn. Ale cóż, życie pisze własne scenariusze…

-->