Moja żona długo nie była na urlopie macierzyńskim, nie chciała stracić pracy, w której dobrze zarabiała. Z naszą córką od rana do wieczora siedziała teściowa. Mama Eli sprzątała, prała i gotowała dla nas. Później poradziła nam, abyśmy posłali małą do przedszkola, musi w kocu dorastać między dziećmi. Stwierdziliśmy z żoną, że nie ma nawet takiej opcji, wtedy teściowa powiedziała, że nie będzie już opiekować się naszym dzieckiem, nie ma sił, jest zmęczona.

Moja żona i ja mamy małe dziecko. Córeczka. Ma dwa i pół roku. Długo na nią czekaliśmy, i staraliśmy się, więc jest naszym wielkim szczęściem i błogosławieństwem. Z biegiem lat pewnego dnia dowiedzieliśmy się o wspaniałej wiadomości, która na zawsze zmieniła nasze życie na lepsze. Lena i ja zostaliśmy rodzicami małego anioła.

Dziewięć miesięcy później urodziła się najbardziej kochana, najdroższa i najpiękniejsza dziewczynka na świecie. Ja, moja żona i nasi rodzice jesteśmy niezmiernie szczęśliwi z tego powodu. Od pierwszych dni życia jest ciągle otaczana przez bliskich. Bardzo ją kochamy, żona na urlopie macierzyńskim była przez półtora roku. Podpisała porozumienie, po tym czasie albo wraca do pracy, albo jej stanowisko przekazane będzie komu innemu. I tak dopiero po wielu namowach poszli na takie ustępstwo.

Ogólnie rzecz biorąc, w ciągu ostatniego roku moja teściowa, mama Lenki, siedzi z wnuczką w ciągu dnia, a wieczorem oboje wychodzimy z pracy i przenosimy troski o naszą córkę na siebie. W tym okresie wszystko było w porządku. Matka Leny chętnie zajmowała się wnuczką i nie wyrażała żadnych skarg.

Ale ostatnio sytuacja zmieniła się diametralnie, a teraz domaga się zwolnienia jej z pracy jako niani. Nie stara się szczególnie wyjaśniać swojego zachowania, po prostu postawiła warunek i to wszystko. Kiedy zaczęliśmy ją pytać, matka żony zaczęła odnosić się do faktu, że dziecko potrzebuje komunikacji z innymi dziećmi i że musi przyzwyczaić się do społeczeństwa tak wcześnie, jak to możliwe.

Tak, jasne jest, że w programach telewizyjnych ciągle pojawiają się takie stwierdzenia, a ona zaczyna też myśleć w tym kierunku. Moja żona i ja natychmiast zrezygnowaliśmy z przedszkola. Wielu naszych przyjaciół skarży się, że gdy tylko dziecko zacznie chodzić do przedszkola, zaczyna mieć ciągłe i częste dolegliwości, które nie mają końca ani krawędzi. Dlatego zdecydowaliśmy, że obejdziemy się bez tego, a dziecko będzie siedzieć w domu. Będzie tylko zdrowsze. Jest dla nas bardzo ważna, mamy tylko ją, zwracamy na nią dużą uwagę.

Żona powiedziała matce, co o tym myśli, ale ta odparła, że jest zmęczona, nie ma sił aby biegać za dzieckiem. Ogólnie rzecz ujmując matka postawiła nas przed faktem dokonanym, nie będzie pilnować małej, i tyle.

Jak po tym mamy się z nią dogadać? Co za kobieta! Chce oddać dziecko do przedszkola, gdy sama może z nim być.

-->