Rozpoczęłam gruntowne sprzątanie mieszkania z dziećmi, kiedy niespodziewanie zawitała teściowa, chcąca zabrać najmłodszego na przejażdżkę. Odmówiłam jej tego zaszczytu, więc teraz nawet do nas nie dzwoni

Jestem w trakcie drugiego małżeństwa. Mam piękną córeczkę z pierwszego małżeństwa, która chodzi już do szkoły, oraz synka z drugiego. Aktualnie oczekuję trzeciego dziecka, a poród planowany jest za dwa miesiące. Zamiast siedzieć bezczynnie zajęłam się sprzątaniem. U mnie dzieci angażują się w obowiązki domowe od najmłodszych lat, tym razem też dawałam im proste zadania. W związku z natłokiem pracy i w nagrodę dla moich pociech, zamiast gotować, zamówiłam dwie duże pizze.

Akurat wtedy mąż był w pracy i został po południu w nadgodzinach. Było po 17:00, kiedy dostałam telefon od niego, informujący, że jego mama chciałaby przyjść i zabrać naszego synka na przejażdżkę. Poinformowałam go, że jesteśmy bardzo zajęci i lepiej, aby przyszła w innym terminie. Dzieci były zmęczone całym dniem pracy i głodne, czekaliśmy na dostawcę jedzenia. Poza tym, zawsze mnie denerwowało, że teściowa była wpatrzona w swojego wnuka, a wnuczkę pomijała. Na spacery zawsze zabierała najmłodszego, a mojej córce zawsze było przykro.

Jednak ona nie ustępowała. Mimo powtórnego wyjaśnienia, że jesteśmy w trakcie sprzątania i nie wiemy, kiedy skończymy, przyjechała i powiedziała, że zaczeka. Oczywiście w trakcie zaczęła krytykować, że męczę swojego syna i chłopiec nie powinien pomagać w sprzątaniu. Oberwałam też za pizzę, bo co to za matka, która nie ugotuje dzieciom porządnego obiadu…

Synek nie miał ochoty wychodzić. Stanęłam w jego obronie:

– Nie planowaliśmy przyjmować gości, więc proszę, aby mama opuściła mieszkanie i następnym razem, gdy będzie chciała zabrać wnuczka na przejażdżkę, niech mama uprzedzi mnie z wyprzedzeniem.

Oczywiście sprawa zamieniła się w wielki konflikt. Odmówiłam zaszczytu matce męża i przez długi czas przestała do nas nawet dzwonić. Teraz nawet mąż obarcza mnie winą, że zniszczyłam jego dobre relacje z mamą i dzieci też ucierpią na braku kontaktu z babcią.

Ale powiedzcie mi, czy nie miałam racji? Na początku moje zachowanie mogło wydawać się trochę szorstkie, ale jasno zaznaczyłam, że nie pozwolę na ingerencję w moje życie i życie mojej rodziny. Jeśli dzieci czegoś nie chcą, to nie można ich zmuszać.

-->