„Znowu zostałeś wyrzucony z pracy i będziesz siedział córce na szyi. Mieszkasz w moim mieszkaniu!” – teściowa tak się wtrącała, że ani zięć, ani jej córka nie mieli prawa głosu. W końcu Sebastian postawił sprawę na ostrzu noża

Jeszcze przed ślubem mojej jedynej córki kupiłam jej mieszkanie. A raczej nie ja kupiłam, a dałam pieniądze. Połowę dałam ja, jakieś 25% babcia, a pozostałe 25% zarobiła sama córka. Kupiliśmy skromne jednopokojowe mieszkanie, na które wystarczyło pieniędzy, nie jesteśmy milionerami … Po ślubie córka została w swoim mieszkaniu, ale już z mężem, a rok później mieli córkę, a potem syna. Po urodzeniu drugiego dziecka młodzi rodzice zdali sobie sprawę, że w kawalerce będzie im tłoczno zatłoczone, postanowili się rozwinąć, ale jak? Nie mogą wziąć kredytu hipotecznego – nie ma wystarczającej ilości pieniędzy na zaliczkę. Nie widzą innego wyjścia. Zięć niedawno miał genialny plan-przeprowadzkę.

Moja córka ma dobrą pracę. Jak na standardy naszego małego miasteczka zarabia dobre pieniądze, ale nasze ceny nie są jednocześnie niskie. Zięć zarabiał prawie połowę pensji swojej żony, a przed falą pandemii były cięcia pensji. Teraz dorabia – tu coś naprawi, tam postrzyże, ale oczywiście za te grosze się nie poszaleje. Najwyraźniej długo myślał i zrozumiał – cały problem jest w tym mieście. To przez nasze miasto tak mało zarabia. Zaproponował córce, że sprzedadzą jej mieszkanie i przeprowadzą się do innego miasta, zaczną tam wszystko od zera, no i z pewnością „tam będzie lepiej”.

Na poparcie swoich słów podał przykład swojego przyjaciela, który przeprowadził się do tego samego miasta, do którego on chce i zaczął tam zarabiać niezwykłe pieniądze. Kiedy córka odmówiła sprzedaży mieszkania, postawił ją przed wyborem: nowe miasto lub rozwód. Mówię córce, żeby przynajmniej nie paliła za sobą wszystkich mostów. „Zostaw przynajmniej pracę, weź urlop bezpłatny”. A ona do mnie:

– Nie chcę, żeby dzieci dorastały bez ojca. Muszę iść na kompromis I ogólni  mamo, zawsze żyłam według Twoich rozkazów. To moje życie, moje zasady, nie wtrącaj się.

Oczywiście, teraz się mam nie wtrącać.

-->