Urodziłam dzieci mojego teścia, a mój mąż nic o tym nie wiedział. Po latach zapłaciłam za swoje czyny…

Jestem Nadia. Poznałam swojego przyszłego męża, Timofieja, w szpitalu. Tam odbywałam praktykę, a on był moim przełożonym. Po zakończeniu praktyki zaczęliśmy się spotykać, a niedługo potem pobraliśmy się. Kiedy przed ślubem zabrał mnie, aby poznać jego rodziców, szczerze mówiąc, od pierwszego wejrzenia zakochałam się w swoim przyszłym teściu. I nie było jak się nie zakochać: emerytowany wojskowy lekarz, wesoły, przystojny, w formie.

 

Wyszliśmy za mąż z Timofiejem, a po ślubie teść zaaranżował nas do pracy razem z nim w wojskowym szpitalu. Timofiej często jeździł w podróże służbowe, i w jednej z tych wypraw poprosiłam teścia, aby przyszedł do nas domu. Przygotowałam stół, ubrałam swoją najlepszą sukienkę, kupiłam butelkę wina i zaczęłam czekać.

Przyszedł, zobaczył wino, mnie i od razu zrozumiał, po co go zaprosiłam. „Tak, ty też przypadłeś mi do gustu od pierwszego dnia. Ale nie chcę niszczyć szczęścia syna. Ale skoro będzie często jeździł w podróże służbowe, a ty zostaniesz sama – lepiej ja, niż ktoś inny”. Nic nie mogłam z tym zrobić: zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Przez te lata urodziłam dwójkę dzieci – od teścia, ale mąż myślał, że od niego. Wszystko było dobrze, dopóki pewnego dnia mąż nie wrócił z podróży wcześniej niż umówiono. Skutki były oczywiste: ja i mąż się rozeszliśmy, a teść również przestał się ze mną kontaktować. Nawet zwolnił mnie z pracy, w rezultacie zostałam sama. Z żoną teść się nie rozwodził: przyznał się jej do wszystkiego, przeprosił,

ona go wybaczyła. Mąż wyjechał do innego regionu, rozmawiał tylko z matką. Kiedy składałam wniosek o alimenty, sąd ich nie przyznał. Były teść pomaga, przecież to jego dzieci. Sami dzieci zaczynają coraz częściej pytać – gdzie jest tata? Gdzie jest dziadek? Co mam im odpowiedzieć? Że dziadek to jest tata? Spróbowałam pojechać do rodziców, ale mnie nie przyjęli. Wynajęłam mieszkanie, znalazłam pracę, dzieci chodzą do przedszkola. Tak żyjemy. Po raz drugi nigdy nie wyszłam za mąż. Teść niedawno przeszedł na emeryturę, ale nadal nie rozmawia ze mną ani z dziećmi. Kiedy mój tata zachorował i przyszedł na wizytę do lekarza – trafił do mnie.

Nie powiedział ani słowa: po prostu odwrócił się i wyszedł, a potem umówił się z innym lekarzem. Moje dzieci już dorosły, także uczą się medycyny. Wszystko u nich układa się dobrze, ale ja nadal jestem sama. Nikt mi nie jest potrzebny, poza moim teściem. Dopiero teraz rozumiem, że to była miłość na całe życie. Były mąż ożenił się niedługo po naszym rozwodzie, ale nigdy nie zapoznał teścia ze swoją nową rodziną. Wszystko u niego jest w porządku, i cieszę się z tego: zawsze był dobrym człowiekiem. Po prostu go nie kochałam…

-->