Gdy zięć i córka wrócili z nad morza, nie mogli poznać własnego mieszkania. Poukładałam rzeczy w szafach, umyłam lodówkę i wyrzuciłam zbędne rzeczy. W mieszkaniu panował idealny porządek, nawet okna były umyte. Nikt mi za to nie podziękował. Córka jest niezadowolona, ponieważ twierdzi, że nie może znaleźć swoich rzeczy. Dorota uważa, że teraz jej mieszkanie straciło prywatność, bo zajrzałam w każdy kąt. A przecież chciałam dobrze.

Podczas ferii zimowych córka wraz z rodziną postanowiła wyjechać odpocząć do Egiptu. Poprosiła mnie, abym w tym czasie zajęła się jej mieszkaniem. Po powrocie, zamiast wdzięczności, córka okazała spore niezadowolenie. Nie wiem co zrobiłam nie tak.

-Poprosiliśmy Cię tylko o podlewanie kwiatów, a Ty zrobiłaś wielkie sprzątanie i wyrzuciłaś nasze rzeczy bez pozwolenia.

Chciałam tylko pomóc. Kiedy dzieci kąpały się w morzu, ja sprzątałam ich bałagan. Podwinęłam rękawy i posprzątałam salon, kuchnię i łazienkę.  Mam 60 lat, a moja córka 34. Wraz z mężem mają dwoje dzieci- najstarsze w tym roku pójdzie do pierwszej klasy. Dorota z mężem wciąż spłacają kredyt, który zaciągnęli na kupno mieszkania, zatem każdy oszczędzony grosz odnoszą do banku.

Rzadko kiedy wyjeżdżali poza miasto, a co dopiero za granicę. Jej mąż na co dzień dużo pracuje, a Dorota przebywa jeszcze na urlopie macierzyńskim. W tym roku zdecydowali jednak, że potrzebują odpocząć. Kupili bilety, spakowali się i odlecieli. Zimą wakacje są tańsze, ponieważ wiele hoteli ma wówczas zniżki.

Dorota postanowiła na wszelki wypadek zostawić mi klucze, abym doglądała mieszkania. Chętnie zgodziłam się na prośbę córki. Kiedy przyszłam podlać kwiaty, stwierdziłam, że na ich przyjazd posprzątam mieszkanie.

Kiedy wrócili, nie mogli poznać własnego mieszkania. Poukładałam rzeczy w szafach, umyłam lodówkę i wyrzuciłam zbędne rzeczy. W mieszkaniu panował idealny porządek, nawet okna były umyte. Córka jednak była niezadowolona, twierdziła, że nie może niczego znaleźć i zapewne wyrzuciłam jej rzeczy. Stwierdziła też, że jej mieszkanie straciło prywatność, ponieważ zajrzałam w każdy kąt. To prawda, dzięki temu dowiedziałam się o ich życiu wielu nowych rzeczy. Zięciowi również bardzo się to nie spodobało, chociaż on był przeciwny nawet zostawieniu kluczy mnie.

Teraz złoszczą się i nie chcą ze mną rozmawiać. Mówią, że włożyłam nos tam, gdzie nie powinnam. Boże mój, przecież nie zrobiłam nic złego. Pozbyłam ich tylko sterty brudu. Na szafach był kurz, a żyrandole były praktycznie czarne. Kiedy je myłam, kilkakrotnie zmieniałam wodę. Uprałam zasłony, przez co mieszkanie stało się aż jakby jaśniejsze. W kuchni także zadbałam o porządek, umyłam i wyczyściłam zastawę.

Mogliby sami posprzątać! Pracują? Całe życie pracowałam, ale nigdy nie miałam w mieszkaniu takiego bałaganu. Cóż złego zatem zrobiłam, skoro wciąż nie chcą ze mną rozmawiać?

-->