Przygarnęłam ciężarną wnuczkę mojej siostry pod swój dach. W ten sposób zmieniłam jej życie i sama zostałam przyszywaną babcią

Po śmierci męża wyjechałam do Poznania, gdzie mieliśmy wspólne mieszkanie i dotychczas jedynie je wynajmowaliśmy. Moje dzieci były pewne, że postradałam zmysły – kto na starość opuszcza rodzinny dom i wyjeżdża w obce duże miasto? Cóż… Jak widać, ja nie miałam z tym problemu albo faktycznie straciłam rozum. A prawda jest taka, że w domu wszystko przypominało mi o mężu, nie mogłam spać, wszędzie były nasze wspólne pamiątki, zdjęcia… Po prostu serce mi pękało, musiałam zmienić na jakiś czas środowisko, inaczej popadłabym z żałoby w depresję.

Moja relacja z dziećmi znacznie się pogorszyła, nie akceptowały tej decyzji, pewnie też dlatego, że teraz na odległość nie mogłam zajmować się wnukami. Za to z resztą rodziny byłam w stałym kontakcie. Codziennie rozmawiałam po kilka godzin z nimi przez telefon.

Przyznam, że w mieście odżyłam. Przestałam być posępną i wciąż przygaszoną osobą, z każdym dniem odnajdywałam radość z życia. Tęskniłam za moim zmarłym mężem nadal, ale teraz inaczej niż w naszym domu. Chodziłam do klubu seniora, tam poznałam nowe koleżanki, zapisałam się nawet do biblioteki i chodziłam codziennie do czytelni. Moje życie nabrało barw, ale wciąż brakowało mi takiej rodzinnej atmosfery.

Pewnego razu siostra w tajemnicy wyznała mi przez telefon, że jej osiemnastoletnia wnuczka zaszła w ciążę. Była w trzecim miesiącu, a chłopak na wieść o dziecku zapadł się pod ziemię. Siostra załamywała ręce, co młoda dziewczyna sama z dzieckiem pocznie na naszej wiosce? Nie pójdzie na studia, nie znajdzie dobrej pracy, a rodzice na domiar złego, traktowali ją, jakby co najmniej popełniła zbrodnię.

I wiecie… Od razu wpadłam na pomysł, że pomogę! Mam przecież mieszkanie, dla mnie samej jest za duże, a dziewczyna mogłaby tutaj prędzej ułożyć sobie życie. Nawet nie myślałam długo, tylko od razu oddzwoniłam do siostry. Z mężem zawsze staraliśmy się pomagać ludziom, czy to rodzinie, czy obcym… A teraz tym bardziej, skoro mam takie możliwości, to grzech ich nie wykorzystać.

Początkowo jej rodzice nie chcieli się zgodzić, a dziewczyna nie miała śmiałości, by przyjąć taką propozycję, ale moja siostra zrobiła swoje i wszystkich przekonała.

Kupiłam już wózek i łóżeczko, zamówiłam też fachowców, by przygotowali pokój dla dziecka. A dla wnuczki mojej siostry załatwiłam już nawet staż w biurze u mojej nowej znajomej, będzie mogła przychodzić na kilka godzin raz w tygodniu, by zdobyć doświadczenie.

W ten sposób mogłam zmienić życie młodej matki, a i sama zostałam przyszywaną babcią.

-->