Poznałam Wiktora, kiedy skończyłam 17 lat. Miał już wtedy 22 lata. Urodziłam się i dorastałem w małej wiosce, ale postanowiłam zdobyć wykształcenie w mieście. Nawiązaliśmy związek, a pod koniec pierwszego roku urodził się nam syn.
Nie mogłam dłużej mieszkać z moim synem w akademiku, a Wiktor nie chciał niczego zmieniać, więc musiałam wrócić do domu w mojej rodzinnej wsi. Oczywiście nie obyło się bez potępienia ze strony mieszkańców.
Wiedziałam, że teraz muszę być silna. Zaczęłam uczyć się ponownie, gdy mój syn trochę podrósł.
Nigdy nie otrzymałam pomocy w wychowaniu syna. Moi rodzice przyjęli mnie z powrotem, ale nie wtrącali się w moje sprawy. Jednak czułam, że nigdy nie wybaczyli mi wstydu, jaki musieli przeze mnie znosić. Życie bez męża i samodzielne wychowywanie dziecka było w ogóle nie do przyjęcia dla mieszkańców wsi.
Wiktor nie chciał zakładać rodzin. nawet gdy jego syn miał rok, zadzwonił, aby zapytać, jak się mam, ale nigdy nie zaoferował swojej pomocy. Potem całkowicie zniknął, argumentując, że jest młody i nie jest gotowy na odpowiedzialność. Zostałam sama. Brak snu, wieczne kolejki w przychodniach, brak pieniędzy, ale nigdy nie chciałam zrezygnować z dziecka.
Było mi ciężko, załamałam się wtedy niemal, ale przekonałam się, że trzeba jeszcze trochę znieść.
Dziś obchodzę urodziny, skończyłam czterdzieści lat. Syn dorastał, służył w wojsku i ożenił się. Zawsze wychowywałam go na porządnego i życzliwego męża. Myślę, że mi się udało. Teraz ma sam wspaniałą rodzinę, wychowuje córkę.
Czułam się szczęśliwa, wszystkie urazy i doświadczenia należą już do przeszłości. W małym gronie świętowaliśmy moje urodziny. Nie weszłam już w nowy związek. I nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, bo na nikogo już nie czekałam. Otworzyłam drzwi i zobaczyła Wiktora. Stał z bukietem w dłoniach i cukierkami.
Nie przegoniłam go. Po co te melodramaty? Zaproponowałam mu, żeby wszedł do pokoju i przedstawiłam go synowi.
– Poznajcie się, to Twój ojciec – powiedziałam spokojnym głosem.
Syn na chwilę zamarł. Potem spojrzał na ojca i podszedł, by go przytulić. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się takiej reakcji.
Przez cały wieczór śmialiśmy się i bawiliśmy. Nikt nikogo nie oskarżył ani nie ganił. Potem syn i ojciec siedzieli w kuchni przez długi czas i rozmawiali o czymś. Nie podsłuchiwałam. Wyciągnęłam wnioski – mój syn wie, jak kochać i wybaczać.
Wiktor zaproponował, że spotkamy się jeszcze raz i napijemy się kawy, ale odmówiłam. Niech dla mojego syna pozostanie ojcem, ale z mojego życia już dawno go usunąłam i o nim zapomniałam.
Czy uważasz, że kobieta postąpiła właściwie?