Wyszłam za mąż bardzo młodo – on miał 20 lat, ja 19. Przeżyliśmy razem 13 lat. Wszystko było tak samo jak u innych – życie, praca, dom, dziecko. Mąż zawsze stawiał rodzinę na pierwszym miejscu. Aż nagle dramatycznie zmienił, jakby go ktoś zastąpił. Wracam kiedyś do domu, a w sypialni jest od niego list.
W tekście pisał, że pokochał inną kobietę i odchodzi do niej. Wszystko zostawił mi i córce. Jedyne, o co prosił, to, żeby widywać się z dzieckiem. Dla mnie było to jak grom z jasnego nieba. W myślach przejrzałam wszystkie możliwe rywalki, ale nie mogłam nawet sobie wyobrazić, kim by to mogła być.
Córce powiedziałam, że tata pilnie wyjechał na długotrwały wyjazd służbowy. Żeby jej nie traumatyzować swoim stanem, odwiozłam dziecko do moich rodziców. Zostałam w mieszkaniu sama, stanęłam przed lustrem, patrzyłam na siebie i nie rozumiałam, co jest ze mną nie tak. Zapisałam się na siłownię, zmieniłam fryzurę i kolor włosów i rzuciłam się w wir pracy.
Po tygodniu przywiozłam córkę do domu i powiedziałam, że tata odszedł od nas. Przyjęła to dość spokojnie.
Później zadzwoniła do mnie nieznajoma kobieta. Od razu zrozumiałam, że to ta sama kobieta, przez którą mąż mnie opuścił. Namawiała mnie na spotkanie, chociaż nie chciałam, ale bardzo nalegała, więc statecznie się zgodziłam.
O umówionej godzinie, w umówionym miejscu, podeszła do mnie stylowa i zadbana dziewczyna. Przedstawiła się i opowiedziała, że w momencie poznania mojego męża była przekonana, że nie jest żonaty. Ogólnie nie planowała nic poważnego, po prostu chciała zagłuszyć smutek po rozwodzie. Po tygodniu mój mąż przyjechał do niej z rzeczami i powiedział, że zostanie u niej na zawsze.
Ona mu nie odmówiła, ale też nie chciała z nim mieszkać. Przeprosiła za to, że nie zorientowała się wcześniej w sytuacji i sprowokowała ten kłopotliwy moment. A potem po prostu oznajmiła mi, że mogę wziąć swojego męża z powrotem!
Byłam w szoku. To mnie rozwścieczyło.
Wstałam, powiedziałam, że jutro złożę pozew o rozwód i niech robi z nim co chce.