Pobraliśmy się, kiedy miałam dwadzieścia trzy lata. Bardzo się kochaliśmy i nigdy nie pomyślałam, że mogę znaleźć się w takiej sytuacji. Zakochana, myślałam, że nasza miłość przetrwa całe życie. Byliśmy małżeństwem przez prawie trzydzieści lat, ale jak to mówią: „człowiek strzela, a Bóg kule nosi”.
Darek był wojskowym, więc często się przeprowadzaliśmy a ponieważ był ciągle w pracy, ja zajmowałam się wychowywaniem dzieci. Po kilku latach odszedł z pracy i postanowił zająć się własnym biznesem więc i ja musiałam wrócić do pracy, ponieważ jego biznes nie szedł najlepiej.
Wszystko spadło na moje barki, od rana do nocy pracowałam, aby zapewnić rodzinie godne życie. Moje zarobione pieniądze również inwestowałam w jego biznes. Na szczęście biznes zaczął się powoli rozwijać, udało nam się spłacić kredyty, kupiliśmy samochód, dom, działkę.
Nie musieliśmy już martwić się o jutro. Synowie ukończyli studia i znaleźli pracę.
Wydawało się, że nareszcie dostanę zasłużony odpoczynek i będziemy żyć z mężem w szczęściu i dostatku. Nie trwało to jednak długo i z czasem mąż zaczął często wyjeżdżać służbowo i znikać na całe tygodnie.
Początkowo nawet nie myślałam, że ma kogoś innego, ale fakty mówiły co innego. Okazało się, że miał romans z dziewczyną, która miała 25 lat. Mówiłam mu, że to nie na nim jej zależy a potrzebne są jej tylko jego pieniądze, ale on myślał, że odnalazł miłość życia.
Nie mogliśmy już dłużej tego ciągnąć więc zdecydowaliśmy się rozwieść. Może to i lepiej, ponieważ czułam się upokorzona, żyjąc obok niego. Mąż wyniósł się, a ja zostałam w naszym mieszkaniu.
Synowie z jakiegoś powodu obarczali mnie całą winą i wspierali ojca, mimo że to ja finansowałam ich edukację i życie. Pewnego dnia Darek przyjechał do naszego domu i stwierdził, że wszystko należy do niego i muszę opuścić mieszkanie. Nie zamierzałam się z nim sądzić, bolało mnie, że dzieci również go wspierały więc odpuściłam.
Miałam już pięćdziesiąt siedem lat, musiałam zadbać o siebie. Za resztę pieniędzy które mi zostały kupiłam sobie jednopokojowe mieszkanie i przeprowadziłam się.
Mając dwóch synów, zostałam sama. Mijało już siedem lat. Wracając, gdy wracając z zakupów, spotkałam mojego byłego męża.
Po rozmowie z nim, okazało się, że jego młoda kochanka doprowadziła go do ruiny. Bardzo żałował, że mnie nie posłuchał i prosił o wybaczenie i zaproponował mi, abyśmy zapomnieli o wszystkim i zaczęli od nowa. Odmówiłam mu, nie dlatego, że mu nie przebaczyłam, ale dlatego, że kto zdradza raz, zdradzi ponownie.