Z moim mężem Markiem poznaliśmy się w internecie, na portalu randkowym. Gdy się spotkaliśmy, zrozumiałam, że nie tylko wygląda wspaniale, ale jest również inteligentny. A jego poczucie humoru to zupełnie osobna historia. Wzięliśmy ślub rok po spotkaniu i powoli zaczynaliśmy urządzać nasze wspólne życie. Po roku zaszłam w ciążę i urodziłam bliźniaki. Było mi ciężko, bo wychowywałam je sama. Marek oczywiście pomagał, ale ze strony jego rodziny wsparcia nie było. Z naszymi rodzeństwem spotykaliśmy się rzadko, tylko od święta do święta.
Po pewnym czasie z Markiem zdecydowaliśmy, że potrzebujemy odpoczynku. Bez dzieci. Chcieliśmy poprawić nasze relacje. Postanowiliśmy poprosić o pomoc moją teściową. Dzieci były już sześciolatkami, więc dużo zachodu z nimi nie ma. Teściowa niechętnie, ale się zgodziła. Daliśmy jej pieniądze, wszystko potrzebne dla dzieci, dokładnie wszystko wyjaśniliśmy i wyjechaliśmy na wakacje. Dla nas z Markiem te dwa tygodnie były jak w raju. Jak tylko wróciliśmy, od razu pojechaliśmy do dzieci, za którymi bardzo tęskniliśmy. Dzieci od razu zaczęły opowiadać, jak spędziły te dni. Okazało się, że teściowa wcale z nimi nie bawiła się i prawie ich nie karmiła. Tylko pomagały babci w domowych obowiązkach.
Byliśmy z Markiem w szoku. Przecież nie bez powodu zostawiliśmy tyle pieniędzy na rozrywki i jedzenie dla dzieci. A tu taki wynik. Kiedy rozmawialiśmy z teściową, przyznała, że pieniądze zostawiła dla siebie jako „moralną kompensację”. Według niej, nasze dzieci niczego nie potrzebowały, były najedzone, ubrane odpowiednio i miło spędziły czas z babcią. Jestem w szoku. Jak można tak postępować z wnukami? Ta sytuacja była dla mnie lekcją. Nigdy więcej w życiu nie zostawię dzieci z teściową. Nie potrzebuję takiej pomocy.