Gdy teściowa dowiedziała się, że mój mąż dostał podwyżkę, jej zachowanie diametralnie się zmieniło. Staramy się jej pomagać: zaopatrujemy ją w artykuły spożywcze, dajemy jej pieniądze, ale to ciągle mało.
Początkowo oddawaliśmy jej około połowy pensji męża, teraz chce całą pensję i cały jego wolny czas. Ma własny dom i zawsze jest tam wiele do zrobienia.
Początkowo odwiedzaliśmy ją co weekend i w miarę możliwości pomagaliśmy w gospodarstwie. Obecnie dzwoni do męża codziennie i wymusza a nim, aby pomógł przy odśnieżaniu, pieleniu grządek, czy naprawie czegoś.
Zawsze znajduje pretekst. Nawet zaproponowała nam, żebyśmy się do niej przeprowadzili, a ona mogłaby wówczas zamieszkać u nas, ponieważ twierdzi, że w naszym mieszkaniu nie ma wiele pracy i poradziłaby sobie samodzielnie.
Czasem mąż odmawia wizyty u niej i wówczas to ona przyjeżdża do nas. Zauważyłam, że przeszukuje wtedy nasze szafy.
Jeśli zobaczy, że mąż kupił coś nowego do domu lub (zwłaszcza) dla mnie, krytykuje go lub żartuje, że „mógłbyś mi też coś kupić”. Mam wrażenie, że nie cieszy się z sukcesów swojego syna.
Poza tym ciągle narzeka na swoją zmarłą już teściową – mówi, że w ogóle jej nie pomagała w domu i nie wspierała w wychowaniu dzieci. Wszystko robiła sama i nawet miała czas na pracę. Przy tych opowieściach podkreśla, że bardzo mi się poszczęściło, że mieszkamy osobno, bo ona w ogóle nie ingeruje w nasze życie…